Oświadczam, że mam ukończone 18 lat i chcę zobaczyć ten artykuł.

29.05.2023 / 10:44
StoryEditor

Coca-Cola i JackDaniel’s łączą siły. Przedstawiciele firm zdradzają kulisy współpracy [WYWIAD]

Marshall Farrer i Lana Popović (fot. The Coca-Cola Company)
– Jeszcze 15 lat temu, gdy zamawiałam w barze w Warszawie Jacka Daniel’s z Coca-Cola, nie było to zbyt popularne, zdecydowanie większa była konsumpcja wódki. Dzisiaj Jack Daniel’s i cały segment whisky jest zdecydowanie mocniejszy, zyskał na popularności. Polacy ucieszą się z tej propozycji – mówi Lana Popivić, Europe Operations President w The Coca-Cola Company, która wraz z Marshallem Farrerem, Executive Vice President, Chief Strategic Growth Officer & President of Europe w Brown-Forman, opowiadali portalowi wiadomoscihandlowe.pl o kulisach wprowadzenia na rynek nowego drinka.

Dlaczego Coca-Cola i Jack Daniel’s zdecydowały się na współpracę? Jakie są jej założenia?

Lana Popović: Kiedy podejmujemy jakąś decyzję, zawsze zastanawiamy się, czego szuka konsument. Czasami jest tak, że pewne połączenia są bardzo intuicyjne. Tak jest w tym przypadku. To przykład produktu rodem z barów – na całym świecie klienci zamawiają drinka Jack Daniel’s i Coca-Cola. Dlatego to partnerstwo jest tak ekscytujące. Dwa kultowe brandy robią wspólnie coś, co w tak naturalny sposób odpowiada na potrzeby konsumenta.

Marshall Farrer: Dajemy konsumentom bardzo prosty, ale smaczny koktajl, który został stworzony ponad 100 lat temu. To przykład miksowania kategorii – trendu, który obecnie mocno zyskuje na znaczeniu, chociaż obecny był wcześniej, ale po prostu potrzebował definicji. Dwa topowe brandy, które znajdują się na szczycie swoich kategorii tworzą wyjątkowy produkt. To niesamowita okazja dla obu firm.

Co obie marki chciałyby osiągnąć w tej współpracy? Jakie cele sobie stawiacie?

Marshall Farrer: Zawsze, gdy wchodzimy we współpracę na poziomie globalnym, zależy nam na tym, aby osiągnąć więcej, niż to możliwe w pojedynkę. W tym przypadku Coca-Cola i jej partnerzy rozlewczy – w Polsce Coca-Cola Hellenic Bottling Company – wnoszą ogromne doświadczenie i know-how, by uczynić produkt bardziej widocznym i dostępnym dla konsumenta. Widzimy w tej współpracy wyłącznie korzyści. 

Lana Popović: Tak jak Marshall przypomniał – ten koktajl ma już ponad 100 lat. Ktoś zamówił go po raz pierwszy i ludzie na całym świecie dalej to robią. To pokazuje naturalność tego połączenia.

Ta kategoria ewoluuje, oczekujemy, że tego typu połączenia będą rosnąć. Warto też zwrócić uwagę, że granice między kategoriami napojowymi zacierają się i tylko od nas zależy, czy i jak będziemy wsłuchiwać się w głos rynku i odpowiadać na potrzeby konsumentów.

Wchodzicie na rynek z nowym produktem w trudnych czasach – wysokiej inflacji, niestabilności łańcucha dostaw. Jak wasze firmy odpowiadają na te wyzwania?

Marshall Farrer: Bez wątpienia dostrzegamy zakłócenia w łańcuchu dostaw, jednak w tym przypadku działamy razem jako dwie duże, ugruntowane na rynku firmy z olbrzymią wiedzą i doświadczeniem, co pozwala pokonywać problemy. W Polsce wyzwaniem jest chociażby rosnący podatek akcyzowy, wpływający zwłaszcza na kategorię wódki sprawiając, że bardziej przystępna jest konsumpcja produktów typu convenience, takich jak nasz. Może on stać się bardzo interesującą opcją w koszyku zakupowym polskich konsumentów.

Lana Popović: Ten produkt oczywiście nie jest nastawiony na rozwiązanie problemów z inflacją czy z niestabilnością łańcucha dostaw. Zarówno my, jak i Brown-Forman staramy się jednak odnajdywać w rzeczywistości, która nas otacza. Jako dwie firmy połączyliśmy siły i na bieżąco szukamy odpowiednich ścieżek, by przebrnąć przez te niełatwe okoliczności rynkowe.

Kilka lat temu pracowała Pani w Polsce i zapewne dobrze zna ten rynek. Jakie różnice dostrzega Pani w polskim konsumencie napojów w porównaniu do innych Europejczyków? A może więcej nas łączy niż dzieli?

Lana Popović: Myślę, że można wyróżnić kilka podobieństw i kilka różnic. Konsumenci w Polsce, tak jak na całym świecie, są ciekawi i otwarci. Chcą próbować nowych smaków i połączeń. Dzisiaj globalne trendy są bardzo lokalne, ponieważ dostęp do informacji oraz nowości nie jest blokowany przez granice. To, co uwielbiam w Polakach i co jest nieco podobne również w przypadku Chorwacji, z której pochodzę to fakt, że absorbujemy trendy, które nawet nie istniały 10 lat temu.

Polscy konsumenci mają mnóstwo okazji do konsumpcji napojów i z chęcią otwierają się na nowe rzeczy, ale również doceniają ugruntowane na rynku marki. Dlatego jestem optymistką w kwestii sprzedaży naszego nowego produktu RTD w Polsce. Jeszcze 15 lat temu, gdy zamawiałam w barze w Warszawie Jacka Daniel’s z Coca-Cola, nie było to zbyt popularne, zdecydowanie większa była konsumpcja wódki. Dzisiaj Jack Daniel’s i cały segment whisky jest zdecydowanie mocniejszy, zyskał na popularności. Polacy ucieszą się z tej propozycji.

Komentarze (3)

This comment was minimized by the moderator on the site

Whisky z colą to jak rosół ze śmietaną albo pizza z ketchupem.

Nickt
This comment was minimized by the moderator on the site

W dyskotekach warszawskich już w latach 90. XX w. zamawiano Whisky z colą, więc te 15 lat temu wygląda słabiutko - nie ma się czym chwalić.

Jacek
This comment was minimized by the moderator on the site

Dolewanie coli do whisky można porównać do dolewania syropu malinowego do markowego francuskiego wina. Rozumiem, że są ludzie którym tak smakuje, nie mam z tym problemu, ale w takim przypadku Golden Loch z Biedry w zupełności wystarczy. Smak...

Dolewanie coli do whisky można porównać do dolewania syropu malinowego do markowego francuskiego wina. Rozumiem, że są ludzie którym tak smakuje, nie mam z tym problemu, ale w takim przypadku Golden Loch z Biedry w zupełności wystarczy. Smak jakiejkolwiek lepszej whisky i tak zostanie zabity przez aromat buraków cukrowych jaki dominuje w coli.

Czytaj całość
Lomo
Nie znaleziono komentarzy

Zostaw swoje komentarze

17.03.2025 / 09:30
StoryEditor
Carrefour przejmuje sklepy dwóch sieci handlowych. Jednak urząd ds. konkurencji stawia jeden warunek
Na zdj. Carrefour w Krakowie (fot. tomeqs/Shutterstock)

Francuski urząd ds. konkurencji oficjalnie zatwierdził przejęcie przez Carrefour operacji Grupy Louis Delhaize. Jednak stawia przed siecią handlową jeden warunek, dzięki któremu przejęcie może być sfinalizowane. O co chodzi?

Francuski urząd ds. konkurencji stawie przed siecią Carrefour warunek, którym jest sprzedaż ośmiu placówek handlowych. Zgodnie z ustaleniami, Carrefour musi zbyć pięć hipermarketów, trzy supermarkety oraz jedną galerię handlową znajdującą się przy jednym z przejętych sklepów - informuje portal retaildetail.eu. Decyzja ta ma na celu utrzymanie zdrowej konkurencji na francuskim rynku detalicznym.

Przejęcie opóźnione, ale z sukcesem

Zatwierdzenie transakcji zajęło więcej czasu, niż początkowo zakładano. Carrefour ogłosił swoje plany przejęcia 60 sklepów Cora oraz 115 supermarketów Match już w listopadzie 2023 roku. Sama finalizacja transakcji nastąpiła w lipcu 2024 roku, a w ciągu kolejnych miesięcy hipermarkety Cora zaczęły funkcjonować pod szyldem Carrefour. Z kolei supermarkety Match zachowają swoją dotychczasową markę, co pozwoli na płynne przejście dla klientów i pracowników.

Francuska prasa podkreśla, że mimo konieczności sprzedaży kilku placówek, decyzja jest korzystna dla Carrefour. Sieć zyskała znaczącą przewagę na rynku, wzmacniając swoją pozycję w sektorze detalicznym.

Opóźnienie spowodowane falą konsolidacji

Francuski urząd ds. konkurencji dokładnie przeanalizował skutki przejęcia, co było jednym z powodów opóźnienia zatwierdzenia transakcji. W ostatnich latach francuski rynek handlowy przeszedł falę konsolidacji, co wpłynęło na wydłużenie procesów decyzyjnych.

Jednym z istotnych czynników, które wpłynęły na długie postępowanie, było wcześniejsze przejęcie setek sklepów Grupy Casino przez konkurencyjne sieci, takie jak Intermarché, Auchan oraz sam Carrefour. W obliczu tak dużych zmian regulatorzy musieli dokładnie przeanalizować skutki kolejnych przejęć dla rynku oraz konsumentów.

Komentarze (0)

Nie znaleziono komentarzy

Zostaw swoje komentarze

12.03.2025 / 09:57
StoryEditor
Duży rumuński producent żywności tworzy fundusz inwestycyjny, który zainwestuje w średnie firmy spożywcze w Polsce i krajach regionu
Mateusz Topp (po lewej) i Andrei Ursulescu (fot. Trinity Investment Management)

Spółka Trinity Investments Management powołuje fundusz private equity skupiony wyłącznie na inwestycjach w producentów żywności. Głównym inwestorem jest Scandia Food, duży rumuński producent konserw i mrożonek z przchodem na poziomie 160 mln euro.

Fundusz ma inwestować w średnie, rodzinne firmy spożywcze w Rumunii, Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Chce przeprowadzać dwie transakcje w ciągu roku i wydawać na nie od 10 do 30 mln euro, a maksymalnie 50 mln. Horyzont inwestycyjny to 5-7 lat. Zawarcie pierwszych transakcji spodziewane jest w 2025 roku.

Za zarządzanie Trinity Investments odpowiadać będą Andrei Ursulescu i Mateusz Topp jako partnerzy zarządzający. Topp zajmie się aspektami finansowymi przedsiębiorstw i strategią, natomiast Andrei Ursulescu, prezes Scandia Food, będzie służył wiedzą o prowadzeniu działalności operacyjnej i integrowaniu spółek spożywczych.

- Chcemy, aby Trinity Investments stała się renomowanym partnerem pierwszego wyboru dla inwestorów zainteresowanych sektorem spożywczym w Europie Środkowo-Wschodniej. Aby to osiągnąć, będziemy wdrażać stabilne strategie rozwoju oraz koncentrować się na dobrze rokujących przedsięwzięciach, a także na integrowaniu spółek i kulturze organizacyjnej – mówi Andrei Ursulescu.

Z kolei Mateusz Topp dodaje, że po 12-miesięcznej dogłębnej analizie rynku firma podjęła decyzję o skupieniu się na Polsce i Rumunii, których łączna liczba ludności stanowi 57 proc. ludności Europy Środkowo-Wschodniej i które generują ponad 53 proc. PKB tego regionu w ujęciu nominalnym.

- Naszym zdaniem sektory spożywcze w tych dwóch krajach oferują doskonałe perspektywy wzrostu. Na obu tych rynkach mamy też do czynienia z ważnym momentem zmiany pokoleniowej w firmach założonych w latach 90-tych XX wieku. To potencjalne źródło atrakcyjnych okazji do transakcji M&A z udziałem istniejących spółek – dodaje Mateusz Topp.

Finansowanie ma być pozyskiwane odrębnie dla każdej z realizowanych transakcji. Rumuńska grupa Scandia Food, produkująca konserwy, wędliny, przetwory warzywne i mrożonki, będzie pełnić rolę inwestora pasywnego, zapewniającego wsparcie w dziedzinie strategii i pomoc przy przeprowadzeniu pierwszych przejęć. Spółka oczekuje, że w dalszej perspektywie do funduszu dołączą kolejni inwestorzy pasywni (na poziomie funduszu) oraz współinwestorzy (na poziomie poszczególnych spółek).

Komentarze (0)

Nie znaleziono komentarzy

Zostaw swoje komentarze

26. marzec 2025 10:57