23.01.2017 / 19:20
StoryEditor

Na psy i koty Polacy wydają dwa razy więcej niż na niemowlęta

Tendencja wzrostowa na rynku karmy dla zwierząt będzie się w najbliższych latach utrzymywała. Rozwój ten jest stymulowany przede wszystkim przez stale rosnącą populację kotów i psów (fot. pixabay)
W naszym kraju żyje blisko osiem milionów psów i sześć milionów kotów. Mimo to nie wszyscy detaliści doceniają potencjał drzemiący w kategorii produktów dla zwierząt.

Polska jest drugim po Niemczech największym rynkiem karmy dla zwierząt w Europie. Wartość sprzedaży karmy dla psów i kotów w kanale spożywczym wynosi już ponad 2 mld zł. Wielkość tego rynku to oczywiście zasługa dużej populacji psów i kotów. W porównaniu z innymi dużymi europejskimi rynkami udział karmy gotowej w żywieniu zwierząt jest u nas wciąż stosunkowo niewielki.

Niemniej ci Polacy, którzy kupują gotową karmę dla swoich pupili, są często otwarci na nowości. Stąd pogłębiające się trendy, takie jak jest rozwój opakowań jednoporcjowych kosztem wieloporcjowych w karmie mokrej dla psów i dla kotów, rosnące zainteresowanie przekąskami, głównie dla psów, choć w pewnym stopniu również dla kotów, czy wzrosty sprzedaży produktów z segmentu premium.

Małe rasy w dużych miastach

Karma najlepiej rotuje w dużych miastach. Jednak wyraźnie widać, że również w mniejszych miejscowościach właściciele zwierząt domowych wiedzą, co jest ich pupilom potrzebne, a ta wiedza przekłada się na wzrosty sprzedaży produktów z kategorii pet ‑food. W ośrodkach miejskich przybywa psów ras małych i tam sprawdzają się mniejsze formaty, a poza aglomeracjami lepiej rotują duże opakowania. Warto też zauważyć, że właściciele zwierząt żyjących w większych miastach coraz częściej sięgają po karmy „z wyższej półki”, czyli np. przygotowane z naturalnych składników, bez sztucznych dodatków i konserwantów.

Rosnącą popularnością cieszą się wyroby funkcjonalne, które zawierają substancje spierające prawidłowe funkcjonowanie organizmu, np. trawienie czy układ odpornościowy. Co ciekawe, dzieje się tak mimo tego, że bywają one nawet kilkukrotnie droższe od zwykłej karmy – klienci są w stanie zaakceptować wyższą cenę dla dobra zwierząt. Jak wskazują producenci, różnice cenowe wynikają przede wszystkim z jakości składników użytych do produkcji. Markowa karma ma przeważnie wysoką zawartość mięsa i nie zawiera bezwartościowych wypełniaczy, np. soi.

Można zarobić

Za poszerzeniem półki z karmą dla zwierząt przemawia m.in. to, że są to produkty wysokomarżowe. Niewielki sklep spożywczy w aglomeracji warszawskiej osiąga na takich produktach średnio 30 ‑proc. marżę. W przypadku niektórych pozycji sięga ona aż 45 proc.! Produkty, o których mowa, mają długi termin przydatności do spożycia, więc półka nie wymaga codziennego nadzoru. Pytani przez nas właściciele sklepów wskazują, że najlepiej sprzedają się marki znane z reklam telewizyjnych. Działy z produktami dla zwierząt rozwijają też duże sklepy, w tym np. stołeczny Carrefour Arkadia, w przypadku którego rozbudowana oferta może stanowić konkurencję dla niejednej placówki specjalistycznej.

Dobre perspektywy

Przyjmuje się, że tendencja wzrostowa na rynku karmy dla zwierząt będzie się w najbliższych latach utrzymywała. Rozwój ten jest stymulowany przede wszystkim przez stale rosnącą populację kotów i psów w gospodarstwach domowych. Kolejnymi czynnikami, które pozwalają przewidywać progres na rynku pet-food w Polsce, są rosnący poziom edukacji właścicieli zwierząt, zmieniające się trendy demograficzne oraz poprawa warunków bytowych. Wiodący producenci karm stale dywersyfikują i ulepszają ofertę, aby spełniać oczekiwania klientów. W przyszłości zrównoważony rozwój segmentu karm dla zwierząt zależeć będzie od istnienia populacji zdrowych, zadbanych i kochanych zwierząt.

16.03.2025 / 17:18
StoryEditor
700+ dla każdego Polaka! Jak nowe metody płatności wspierały i zmieniały polską gospodarkę?
Dariusz Mazurkiewicz, prezes Polskiego Standardu Płatności, operatora Blika (fot. mat. pras.)

Przez ostatnią dekadę Blik nie tylko zrewolucjonizował sposób płacenia w Polsce, ale także znacząco wpłynął na rozwój gospodarki. Jak wynika z raportu „10 lat Bliknęło” przygotowanego przez firmę doradczą EY, na koniec 2024 r. 11 proc. konsumpcji gospodarstw domowych w Polsce było realizowane za pomocą Blika, a jego działalność wspierała generowanie 42 mld zł wartości dodanej w gospodarce.

Autorzy raportu z EY zwracają uwagę, że dzięki wszechstronności, wygodzie i bezpieczeństwu płatności, system płatności Blik rozwijał się w imponującym tempie, wspierając liczne transakcje i powiązaną aktywność ekonomiczną, szczególnie w obszarze e-commerce.

Płatności elektroniczne to obszar, w którym Polska nie ma już istotnych zaległości w porównaniu do państw wysoko rozwiniętych, a w niektórych aspektach nawet je wyprzedza. W tym kontekście znaczącą rolę odgrywa Blik.

- Nasze badanie obejmuje cztery ważne tematy związane z tym systemem płatności. Po pierwsze, pokazujemy jego duże i rosnące znaczenie na rynku płatności w Polsce oraz w porównaniu do innych rozwiązań mobilnych w Europie. Po drugie, badamy, w jakim stopniu kreuje on rynek płatności elektronicznych, zamiast jedynie zastępować inne metody płatności, co przynosi dodatkowe korzyści ekonomiczne. Po trzecie, opisujemy ekonomiczno–społeczne kanały oddziaływania transakcji bezgotówkowych oraz szacujemy łączne efekty ekonomiczne wspierane przez Blika – podkreśla Marek Rozkrut, partner, główny ekonomista EY w regionie Europy i Azji Centralnej.

- Dodatkowo, skupiamy się na kluczowym dla Blika sektorze e-commerce, analizując jego oddziaływanie na gospodarkę, w tym rolę BLIKA. Wszystkie te analizy pokazują, że Blik to nie tylko popularna metoda transakcji, ale także usługa zmieniającą polski rynek płatności i gospodarkę  - dodaje Marek Rozkrut.

Jak wpływ miał Blik na polską gospodarkę?

Raport „10 lat Bliknęło. Zmiany w płatnościach i gospodarce Polski” został przygotowany przez Zespół Analiz Ekonomicznych EY na zlecenie Polskiego Standardu Płatności, operatora systemu Blik. Opracowanie opiera się na analizie dostępnych danych, badaniach ekonometrycznych i modelowaniu ekonomicznym, które pozwoliły oszacować różne obszary wpływu Blika na rynek płatności i gospodarkę Polski.

W ciągu ostatnich 10 lat Blik stał się nieodłącznym elementem polskiego rynku płatności i istotnym czynnikiem wspierającym rozwój gospodarczy kraju. Jego wpływ jest widoczny w wielu wymiarach – od wspomagania innowacji, ograniczania barier działalności firm i trudności płatniczych do zapewnienia dostępu do rynków oraz zwiększenia bezpieczeństwa, stabilności i transparentności transakcji.

Według szacunków EY, w 2024 roku działalność Blika wspierała 42 mld zł wartości dodanej, co odpowiada 1,2 proc. PKB. Ta kwota jest porównywalna do rocznych wydatków Polaków na usługi noclegowe i wakacyjne lub wydatków budżetu państwa na szkolnictwo wyższe. Wskazana wartość produkcji przekłada się przeciętnie w gospodarce na około 700 zł rocznego dochodu na osobę, 15 mld zł wpływów sektora finansów publicznych (podatków i składek) oraz miejsca pracy dla 200 tys. osób.

Co istotne, w badaniu EY oszacowano wartość transakcji elektronicznych, które nie miałyby miejsca w gospodarce Polski bez Blika, tj. nie zostałyby zastąpione przez inne metody płatności bezgotówkowych.

W tym ujęciu, tj. odpowiadającemu tzw. efektowi netto działalności Blika, w 2023 roku Blik wygenerował dodatkowe płatności elektroniczne w kwocie około 65 mld zł, co stanowiło 3,3 proc. konsumpcji gospodarstw domowych – porównywalnie do rocznych wydatków Polaków na odzież.

Powyższy „efekt netto” stanowił 45 proc. płatności Blikiem związanych z wydatkami konsumpcyjnymi i gdyby Blik nie istniał, ta część efektów ekonomicznych nie byłaby w ogóle wspierana.

Płatności Blikiem ograniczają koszty firm handlowych?

– Blik zmienił sposób, w jaki Polacy płacą, ale stał się także przykładem, jak nowoczesne technologie mogą przekładać się na całe otoczenie rynkowe. Już sześciu na dziesięciu dorosłych mieszkańców kraju aktywnie korzysta z oferowanego przez nas systemu, a liczba użytkowników rośnie w tempie dwucyfrowym rok do roku. Tak wysoki poziom adopcji przekłada się na istotne efekty ekonomiczne – mówi Dariusz Mazurkiewicz, prezes Polskiego Standardu Płatności, operatora Blika.

I dodaje: - Powszechność płatności Blikiem realnie wpływa na efektywność działań firm – w samym sektorze handlu Blik mógł odpowiadać za ograniczenie kosztów operacyjnych o nawet 1,3 mld zł rocznie. Szacuje się również, że gdyby BLIK nie istniał, to wartość płatności elektronicznych w Polsce w 2023 roku byłaby niższa aż o 8,8 proc. To pokazuje, że takie innowacje, jak ta, którą udoskonalamy od 10 lat, to nie tylko wygoda konsumencka, ale także konkretne narzędzie wspierające rozwój gospodarki

Od momentu uruchomienia w 2015 roku Blik ewoluował – od prostego narzędzia do wypłacania gotówki w bankomatach do dominującej metody płatności w polskim e-commerce. Obecnie 18,5 mln Polaków realizuje za jego pomocą transakcje, co oznacza, że 58 na 100 osób powyżej 15 lat korzysta z niego przynajmniej raz w miesiącu, a w ciągu ostatniego roku liczba aktywnych użytkowników wzrosła o 17 proc.

Blik nie tylko ugruntował swoją pozycję na rodzimym rynku, ale także systematycznie umacnia przewagę nad innymi zagranicznymi systemami płatności mobilnych. W 2023 roku został europejskim liderem pod względem liczby transakcji, osiągając ponad 1,7 mld operacji, czyli średnio 47 na mieszkańca Polski. Rok później wynik ten wzrósł aż o 40 proc., przekraczając 2,4 mld transakcji, co przekłada się na 64 płatności per capita.

Blik mocarny w kanale e-commerce?

Skala działalności Blika jest szczególnie widoczna w e-commerce, gdzie system ten stał się podstawowym narzędziem płatniczym dla milionów Polaków. W 2024 roku wartość transakcji realizowanych za jego pomocą w Internecie wyniosła 173 mld zł, a udział w rynku handlu online już rok wcześniej przekroczył 50 proc.

Obrót w internecie przyczynia się do transformacji gospodarki poprzez różne kanały, takie jak redukcja kosztów operacyjnych, zwiększenie zasięgu rynków oraz stymulowanie innowacyjności. W raporcie oszacowano dodatkowo oddziaływanie e-commerce na gospodarkę Polski w tym pierwszym kanale oraz część efektów wspieranych przez Blika.

Dostępne dane sugerują, że rozwój handlu internetowego ma istotne znaczenie dla ograniczenia kosztów operacyjnych – zgodnie z szacunkami EY, do 2023 roku w Polsce e-commerce zmniejszył je w sektorze handlu o 1,5 proc., co przełożyło się na oszczędności rzędu 2,8 mld zł. Blik, jako dominująca metoda płatności online, wspierał redukcję ww. kosztów o około 0,74 proc., tj. o 1,3 mld zł.

To oraz powiązany wzrost produktywności w handlu stanowią impuls do dalszych zmian w gospodarce, które również uwzględniono w badaniu. Dla całego e-commerce ich łączny efekt przekłada się na wzrost PKB Polski o ok. 0,36 proc., z czego transakcje Blikiem mogą wspierać ok. 0,18 proc. PKB.

Zwiększenie stopy zwrotu z kapitału w handlu napędza dodatkowo inwestycje – rosną one o 0,56 proc., a operacje realizowane za pomocą Blika mogą przyczyniać się do niemal połowy tego wzrostu.

Przeprowadzona analiza wskazuje również na makroekonomiczne efekty związane z inflacją – Blik wspiera spadek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) o 0,05 proc., głównie dzięki redukcji kosztów w sektorze handlu. W praktyce oznacza to, że gdyby cała ta zmiana zrealizowała się w ciągu jednego roku, inflacja w Polsce byłaby niższa o 0,05 p.p. Około 45 proc. wartości ww. efektów ekonomicznych związanych z Blikiem to efekty netto, czyli zmiany, które nie zaszłyby, gdyby system ten nie istniał w Polsce.

Co nowego od Blika?

Blik nieustannie poszerza swoje portfolio, dostosowując się do zmieniających się potrzeb konsumentów i przedsiębiorców. Nowe usługi takie, jak Blik Płacę Później oraz płatności cykliczne to przykłady rozwiązań, które nie tylko zwiększają wygodę użytkowników, ale także wspierają biznesy, umożliwiając im lepsze zarządzanie płynnością i dostosowanie oferty do preferencji klientów.

Wprowadzanie nowych funkcji sprawia, że Blik staje się coraz bardziej wszechstronnym narzędziem, które ułatwia codzienne transakcje i zwiększa udział płatności cyfrowych w gospodarce. Ta strategia rozwoju przekłada się na coraz większy wpływ Blika na polski rynek finansowy.

Według analiz ekonomistów EY, jeśli operator systemu zrealizuje swój cel podwojenia wartości transakcji do 2027 roku, jego wsparcie dla gospodarki Polski może wzrosnąć z 1,2 proc. PKB w 2024 r. do 2,1 proc. PKB.

CO TO JEST BLIK?

Blikto powszechny standard płatności mobilnych. Możliwość skorzystania z Blika w aplikacjach bankowości mobilnej ma obecnie praktycznie każdy z klientów krajowych instytucji płatniczych oferujących aplikację mobilną.

Za rozwój systemu odpowiada spółka Polski Standard Płatności (PSP). PSP stale rozwija możliwości Blik tak, aby system był jak najbardziej funkcjonalny dla jego użytkowników.

Udziałowcami spółki PSP są: Alior Bank, Bank Millennium, Santander Bank Polska, ING Bank Śląski, mBank, PKO Bank Polski oraz Mastercard. 

20.03.2025 / 13:36
StoryEditor
Biedronka "raczej nie spodziewa się" wzrostu sprzedaży LfL w pierwszym kwartale. Jakie są prognozy sieci na cały 2025 r.?
Biedronka 2.0 w Łodzi (fot. wiadomoscihandlowe.pl/KK)

Biedronka prognozuje, że ze względu na niekorzystny efekt kalendarzowy osiągnięcie wzrostu sprzedaży na bazie porównywalnej w pierwszym kwartale 2025 r. będzie bardzo trudne. Dynamika rynku wymusza wzrost konkurencji. Jeśli rynek nie będzie rósł, detalista skoncentruje się na zwiększaniu wydajności i optymalizacji kosztów, by chronić marże.

- W pierwszym kwartale 2025 r. mieliśmy do czynienia z silnym efektem kalendarzowym, w związku z faktem, że wielkanocny szczyt zakupowy przypada dopiero na drugą połowę kwietnia. Ponadto w ubiegłym roku mieliśmy dodatkowy dzień sprzedaży 29 lutego, co także ma pewne znaczenie. Niekorzystny jest też w porównaniu z poprzednim rokiem układ weekendów z niedzielami niehandlowymi. Szacujemy, że w przypadku sieci Biedronka te wszystkie czynniki zmniejszą sprzedaż o co najmniej 4,5 p.proc. Dlatego osiągnięcie dodatniego wyniku wzrostu sprzedaży LfL rok do roku będzie bardzo trudne, raczej się tego nie spodziewamy - przyznaje Ana Luisa Virginia, szefowa finansów Jeronimo Martins.

Konsumenci oszczędzają zamiast wydawać

- Konsumenci nadal są bardzo ostrożni. Nadal nie widzimy wzrostu popytu na żywność i wciąż zmierzamy w kierunku deflacji. Trochę więcej klienci wydają na dobra trwałe, jednak generalnie zwiększają oszczędności, zapewne także z powodu bardzo niepewnej sytuacji geopolitycznej. Chodzi oczywiście o sytuację w Ukrainie, ale też o spadki koniunktury w Niemczech i inne niepokojące oznaki. W rezultacie wzrost dochodów rozporządzanych konsumenci przeznaczają głównie na oszczędzanie - kontynuuje i dodaje:

- Ta dynamika na rynku wymusza dalszy wzrost konkurencji. I oczywiście ma to również wpływ na obroty oraz na marże. Staramy się uzyskać jak najlepsze marże, jednak koszty rosną, płace minimalne w Polsce wzrosły o ponad 9 proc., my podwyższyliśmy wynagrodzenia o więcej niż 9 proc., ze względu na bardzo trudny rynek pracy. W kontekście niskiego popytu konsumenckiego to wszystko wpływa na niższe marże.

Rok 2025 to będzie trudny czas

- Oczywiście to wszystko może się zmienić, szczególnie jeśli konsumenci zwiększą zakupy. Będzie to trudny czas, choć nieporównywalny z sytuacją z ubiegłego roku, gdy wzrost płacy minimalnej był dwucyfrowy. Jak zawsze, będziemy walczyć o sprzedaż, niezależnie od presji na marże, jednocześnie starając się chronić zwrot z zainwestowanego kapitału dzięki zwiększonej produktywności naszej infrastruktury - wyjaśnia Virginia.

- Jeśli nadal rynek nie będzie rósł w ujęciu wolumenowym, tak jak miało to miejsce w ostatnich latach, będziemy dokładać wszelkich starań, by zwiększać wydajność i obniżać koszty. To jest stałe zadanie wszystkich zespołów. Będziemy starali się wykorzystywać technologie, aby minimalizować koszty pracy. Wzrost wydajności dotyczy też większej efektywności energetycznej, wykorzystania energii odnawialnej, optymalizacji logistyki - wylicza menedżerka JM.

Walka o marże i dalsza ekspansja

- Obecnie prognozujemy, że nie będziemy mieli do czynienia ze spadkami, a raczej z wysokim prawdopodobieństwem wzrostu. Oczywiście będzie to zależało od dynamiki rynku, jeśli jednak sytuacja poprawi się, będzie to kluczowe dla poziomu marży, którą osiągniemy we wszystkich naszych biznesach, a szczególnie w Biedronce. W styczniu mieliśmy 6-proc. wzrost sprzedaży - to oczywiście tylko jeden miesiąc - czyli mniej więcej na poziomie ogólnej inflacji cen żywności - ujawnia Ana Luisa Virginia i uzupełnia:

- Zawsze jesteśmy otwarci na rozwój i nadal widzimy w niektórych obszarach białe plamy na mapie handlowej, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Jak zwykle szukamy wszelkich okazji do ekspansji, także drogą przejęć, jednak w Polsce będzie o nie trudno, biorąc pod uwagę fakt, że mamy już istotny udział w rynku.

27. marzec 2025 02:21