Zrealizowane badanie polegało na obserwacji ruchu wokół prawie 1,9 tys. największych restauracji typu fast food, oferujących kanapki i dania z kurczaka (McDonald’s, KFC, Burger King, Max Burgers i Subway), a także pizzerii (Pizza Hut, Telepizza, MaxiPizza, Gruby Benek, Domino’s Pizza, Dominium, Da Grasso i Biesiadowo). Analitycy z Proxi.cloud i UCE Research przyjrzeli się sytuacji występującej w pierwszym kwartale br. i porównali ją z analogicznym okresem ubiegłego roku. Łącznie poddano analizie ruch pochodzący z monitoringu zachowań blisko 1,4 mln osób.
Nierówne wzrosty
Według autorów badania pizzerie odnotowały w omawianym okresie wzrost ruchu rok do roku o 3,1 proc. Z kolei lokale oferujące kanapki i dania z kurczaka odwiedzone zostały o 6,5 proc. częściej niż przed rokiem.
– Uważam, że ww. wzrosty wynikają z większej stabilności cen. Wysoka inflacja doprowadziła do ograniczenia wydatków na produkty i usługi inne niż podstawowe. Jej spadek w ostatnich miesiącach przyczynił się do poprawy nastrojów konsumenckich i większej skłonności do korzystania z takich usług, jak stołowanie się poza domem. Do tego trzeba dodać, że w zeszłorocznym sezonie letnim branża zaliczyła aż dwucyfrowy spadek ruchu. Natomiast w te wakacje wydaje się, że będzie dużo lepiej pod tym względem – komentuje dr Nikodem Sarna, jeden ze współautorów badania z Proxi.cloud.
W ocenie Mateusza Nowaka, drugiego ze współautorów raportu z Proxi.cloud, poza niższym wskaźnikiem inflacji, na zwiększenie ruchu mogło wpłynąć podniesienie płacy minimalnej. Dzięki temu konsumenci mają środki na częstsze wizyty w restauracjach typu fast food. Zdaniem Nowaka, wyższy wzrost ruchu w tzw. kurczako-burgerowniach może wynikać z preferencji osobistych.
– Być może oferty lokali z kanapkami i daniami z kurczaka są korzystniejsze dla konsumentów niż pizzerii i szybciej ewoluują pod wpływem zmian w otoczeniu rynkowym. To może przekładać się na lepszą dynamikę wizyt. Jednak to tylko luźna hipoteza, której weryfikacja wykracza poza ramy naszego badania – tłumaczy dr Sarna.
Jak tłumaczą autorzy badania, w pierwszym kwartale br. liczba klientów badanych restauracji zwiększyła się rdr. o 4,2 proc. Pizzerie w takim ujęciu wykazały wzrost o 2 proc., a lokale oferujące kanapki i dania z kurczaka – o 5,8 proc. rdr. Jak stwierdza Mateusz Nowak, te wyniki również mogą mieć swoje podłoże w wyższym dochodzie rozporządzalnym przeciętnego Polaka niż rok temu. Trudno jednak przewidzieć, czy trend wzrostu liczby klientów utrzyma się, gdyż jest to zależne od wielu innych czynników, które nie zostały ujęte w badaniu.
Nikodem Sarna wskazuje, że "w obliczu notowanych w zeszłym roku spadków można podejrzewać, że nawet relatywnie niewielki wzrost to bardzo pozytywny sygnał dla sieci restauracji, zwłaszcza pizzerii". - Dane za jeden kwartał są niewystarczające do opracowania szerszych prognoz. Niemniej przy założeniu, że nie nastąpią żadne tąpnięcia na rynku pracy i w łańcuchach dostaw, a inflacja pozostanie na niskim poziomie, jest spora szansa na utrzymanie wzrostowej tendencji - prognozuje Sarna.
Niewielkie zmiany upodobań klientów
W ujęciu rok do roku w niewielkim stopniu zmienił się udział poszczególnych rodzajów restauracji w łącznej liczbie wizyt w badanych placówkach. W pierwszym kwartale br. w restauracjach oferujących kanapki i dania z kurczaka wyniósł 72,9 proc., a w pizzeriach – 27,1 proc. W takim samym okresie ubiegłego roku było to odpowiednio 72,2 proc. i 27,8 proc.
Zdaniem Sarny oznacza to stabilizację na rynku i oznakę relatywnie trwałych upodobań konsumentów. Z kolei Mateusz Nowak zaznacza, że zmiany w udziale poszczególnych typów restauracji rdr. są znikome. - Świadczy to o pewnej dojrzałości rynku fast foodów i niezmienności w przyzwyczajeniach klientów. Z punktu widzenia konkretnych sieci konsekwencją tego może być trudność w pozyskiwaniu nowych klientów w przyszłości - tłumaczy Nowak.
Według autorów badania w pierwszym kwartale br. udział krótkich wizyt (powyżej trzech, ale poniżej dziesięciu minut) w restauracjach oferujących kanapki i dania z kurczaka wyniósł 21,7 proc., a rok wcześniej – 21,5 proc. Pizzerie odnotowały odpowiednio 36,6 proc. i 36,3 proc. Oznacza to minimalne wzrosty w relacji rocznej.
– Powyższe wyniki można zinterpretować jako oznakę utrzymującego się poziomu zamówień na wynos, bo one najprawdopodobniej stoją za krótkimi wizytami w restauracjach. Odsetek ten wydaje się duży, szczególnie w przypadku pizzerii. Niemniej w dobie powszechnego korzystania z aplikacji pozwalających szybko i sprawnie zamawiać jedzenie do domu, trudno uznać go za szokujący – przekonuje Sarna.
Jak czytamy, w pierwszym kwartale br. średnia liczba wizyt przypadająca na statystycznego klienta w jednym miesiącu, wyniosła dla całego rynku 4,75. Rok wcześniej była na poziomie 4,73. Rok do roku nie zmienił się średni czas trwania wizyty w lokalu – 24 minuty i 21 sekund. Natomiast minimalnie wzrósł (w ujęciu rok do roku) średni łączny czas spędzony w fast foodach. Ostatni wynik to 1 godzina i 56 minut, a wcześniejszy – 1 godzina i 55 minut.
– Te dane świadczą o niezmienności nawyków Polaków w podejściu do konsumpcji w restauracjach w ciągu ostatniego roku. Można się zatem spodziewać, że w przyszłości będzie podobnie. Nie dopatrywałbym się tutaj wpływu konkretnego menu ani cen – analizuje Nowak.