Jak podkreśla Jarosław Sobczyk, zarządzający sprawami pracowniczymi w sieci Biedronka, w wywiadzie dla "Business Insidera", zarządzający pracownikami w sieci Biedronka, na początku roku wynagrodzenia w sklepach, centrach dystrybucyjnych oraz biurach wzrosły średnio o 18 proc., najwięcej w branży. Wskazał też na pakiet świadczeń i benefitów, wart średnio 160-170 mln zł. Przypomniał też o najwyższej w historii jednorazowej nagrodzie specjalnej, która w tym roku wyniosła 4 tys. zł brutto.
Czterodniowy tydzień pracy?
W kwestii możliwości wprowadzenia w sieci czterodniowego tygodnia pracy menedżer nie zostawił złudzeń. – Jak konsumenci będą jeść 4 dni w tygodniu, to my będziemy pracować 4 dni w tygodniu – zażartował i przekonywał, że branża handlowa zaspokaja najbardziej podstawowe potrzeby konsumentów i od strony logistycznej musi pracować bez przerw, nawet jeśli sklepy nie są czynne w niedziele.
Sobczyk zapowiedział, że jeśli nastąpi zniesienie zakazu handlu w niedziele, to Biedronka oczywiście dostosuje się, przyznał jednak, że na początku mogłoby to oznaczać wyzwanie kosztowe, a siódmy dzień handlu nie musi być dla sieci opłacalny, ponieważ zmieniły się zachowania konsumenckie.
W komentarzu na temat "wojny cenowej z Lidlem" menedżer zaznaczył, że niskie ceny zawsze były atrybutem Biedronki i jako główna sieć na rynku komunikuje ona ten fakt konsumentom. Przytoczył też anegdotę o bazarze w Stambule, na którym sprzedawcy słysząc język polski mają jakoby zachęcać do kupna, przekonując potencjalnych klientów, że u nich jest "taniej niż w Biedronce".