W 2017 r. rynek mięsa w Unii Europejskiej był wart 170 mld Euro, co odpowiadało 40 proc. wszystkich aktywności w sektorze rolnictwa. Globalna produkcja mięsa stale rośnie i w 2020 r. podwoiła się względem lat 60. W przypadku rynku europejskiego natomiast, produkcja jest na zbliżonym poziomie od kilkunastu lat.
– Dane Eurostatu wskazują, że w 2020 r. 21,6 proc. farm w Europie zajmowało się produkcją mięsa. Największą populację zwierząt gospodarskich stanowiły świnie - 142 mln sztuk, następnie bydło i bawoły - 76 mln sztuk, owce i kozy to 71 mln sztuk – mówi Wojciech Pastyrczyk.
– W latach 2006-2021 w Europie nastąpił gwałtowny i stosunkowo równomierny wzrost produkcji mięsa drobiowego, szacunkowo o 41 proc. – zaznacza.
I dodaje: – Poziom produkcji wieprzowiny wzrósł o 9,4 proc., choć w większości wzrost nastąpił po 2013 r. Należy zauważyć, że wzrost produkcji wieprzowiny został osiągnięty pomimo spadającej liczby świń. Z kolei produkcja wołowiny spadła o 7,4 proc. między 2006 a 2021 r., z czego większość przypadła na okres do 2014 r.
Produkcja mięsa baraniego i koziego spadła o około 40 proc. w latach 2006–2009 i 2006–2014, następnie poziom ich produkcji był bardziej stabilny.
Ekspert PwC Polska zauważa, że przedstawione dane wskazują, iż w najbliższych latach rynek mięsa w Europie może stopniowo maleć. – Na ten trend mogą mieć wpływ ujemny przyrost naturalny, ogólny kryzys demograficzny, kwestie związane z regulacjami unijnymi, ale także zmieniające się nawyki konsumentów – wyjaśnia.
Wpływ produkcji mięsa na środowisko
O ile z koniecznością istnienia i funkcjonowania systemu wytwarzania żywności trudno dyskutować, bo jest on warunkiem przetrwania naszego gatunku, to jednocześnie należy mówić o zasadniczym i niestety szkodliwym wpływie wywieranym na planetę, zdrowie ludzi i bioróżnorodność.
– Istnieje wiele badań wskazujących na to, że kontynuowanie diety opartej na składnikach pochodzenia zwierzęcego wyrządza środowisku naturalnemu o wiele więcej szkód niż dieta bazująca na produktach roślinnych – komentuje Katarzyna Grudzień.
– Hodowla zwierząt odpowiada za prawie 15 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych (Food and Agriculture Organization of the United Nations, Livestock’s Long Shadow), głównie metanu, gazu znacznie bardziej przyczyniającego się do efektu cieplarnianego niż osławiony dwutlenek węgla – podkreśla.
Dodatkowo produkcja mięsa skutkuje wylesianiem, nadmiernym zużyciem wody oraz eutrofizacją.
– Z kolei z punktu widzenia konsumentów, nadmierne spożywanie mięsa powoduje problemy zdrowotne, w tym choroby serca czy nowotwory, a ze względu na pogarszającą się jego jakość, nie dostarcza już odpowiedniej ilości niezbędnych do zdrowej diety składników – mówi ekspertka PwC Polska.
– Ponadto wzrost liczby zwierząt hodowlanych zwiększa częstotliwość problemów w zakresie chorób odzwierzęcych, a także, ze względu na nadużywanie antybiotyków, powoduje zwiększone skażenie mięsa drobnoustrojami – dodaje.
Innymi słowy, w obecnej formie system żywnościowy związany z przemysłową hodowlą bydła jest nie tylko niezrównoważony środowiskowo, ale stanowi wręcz zagrożenie cywilizacyjne.
Emisje z hodowli zwierząt porównywalne do tych z transportu
Hodowla zwierząt, największy emitent gazów cieplarnianych w systemie żywnościowym, generuje ich mniej więcej tyle samo, ile wynoszą emisje z sektora transportu. – ONZ przewiduje, że przy braku jakichkolwiek zmian w obecnej polityce dotyczącej emisji gazów cieplarnianych, do 2030 r. osiągną one poziom 55 gigaton – wskazuje Wojciech Pastyrczyk.
Zwraca on uwagę, że jeszcze lepiej skalę zjawiska pokazuje badanie z 2021 r. opublikowane w magazynie Nature Food (Global greenhouse gas emissions from animal-based foods are twice those of plant-based foods, 13.09.2021), ponieważ prezentuje wpływ na środowisko z wyprodukowania 1 kilograma różnych produktów spożywczych.
Z badania wynika, że przy 99,48 kg CO2e na kilogram, produkcja wołowiny pozostaje największym źródłem gazów cieplarnianych. To ponad dwukrotnie więcej niż CO2e na kilogram wynikający z produkcji jagnięciny i baraniny (39,72 kg). Produkcja wieprzowiny i drobiu wiąże się z niższymi emisjami - odpowiednio 12,31 kg i 9,87 kg.
– Przy produkcji żywności pochodzenia roślinnego, emisje gazów cieplarnianych są dużo niższe niż przy produktach zwierzęcych, np. wyprodukowanie jednego kilograma ryżu to 4,45 kg CO2e (https://ourworldindata.org/environmental-impacts-of-food), czyli mniej niż połowa emisji z produkcji jednego kilograma drobiu – tłumaczy ekspert PwC Polska.
– W Europie konsumpcja mięsa odpowiada średnio za 1,8 tony CO2e rocznie na mieszkańca, a w Ameryce Północnej za oszałamiające 4,1 tony CO2e – to statystycznie tyle, ile emituje człowiek mieszkający w Indiach w ciągu dwóch lat i czterech miesięcy – wymienia.
Roślinne zamienniki mięsa zyskują na popularności
Konsumenci mogą znaleźć na półkach sklepowych coraz więcej alternatyw pochodzenia roślinnego, w dużej mierze dzięki postępowi w technologii żywności, dzięki któremu „mięso” pochodzenia roślinnego osiąga podobny smak i konsystencję do mięsa zwierzęcego.
– Oprócz walorów smakowych, ważne jest, aby konsumenci dostrzegali także korzyści płynące ze spożywania tych nowych produktów w porównaniu z tradycyjnymi produktami mięsnymi, które zamierzają zastąpić – mówi Katarzyna Grudzień.
Założyciel firmy Impossible Meat, Pat Brown, przewiduje, że produkty pochodzenia zwierzęcego „wyjdą z mody” za nieco ponad dekadę. Podobne założenia prezentuje raport firmy AT Kearney z 2019 r., która stwierdza, że do 2040 r. większość światowych produktów mięsnych nie będzie pochodzić ze zwierząt.
Pandemia COVID przyspieszyła trend prowadzenia zdrowego stylu życia i zmieniła tradycyjny model spożycia mięsa - oczekuje się, że w latach 2022-2030 rynek zamienników mięsa osiągnie wartość 234,7 mld USD.
– Oznacza to znacznie łatwiejszy dostęp do alternatyw korzystnych zarówno dla środowiska, jak i zdrowia ludzi. Jeśli trend ten się utrzyma, będzie to oznaczać redukcję CO2e na całym świecie o 0,85 gigaton do 2030 r. – co odpowiada dekarbonizacji 95 proc. przemysłu lotniczego – mówi ekspertka PwC Polska.
Mniejszy wysiłek, lepsze efekty
– Jeśli porównać wysiłek związany z indywidualnymi decyzjami konsumentów o zmianie podstawowych składników diety z innymi rozwiązaniami dekarbonizacyjnymi, takimi jak mniejsza liczba lotów czy modernizacja budynków, to jest on zdecydowanie bardziej „do przyjęcia” dla znacznej większości ludzi: ponad 30 proc. konsumentów uważa, że warto podjąć decyzję o korzystaniu z roślinnych zamienników mięsa ze względu na istotny pozytywny wpływ na klimat – zauważa Katarzyna Grudzień.
Badacze z Uniwersytetu w Bath, w najnowszym artykule opublikowanym w magazynie Future Foods twierdzą, że ponieważ tego rodzaju produkty zostały „specjalnie opracowane w celu odtworzenia smaku, konsystencji i ogólnych wrażeń żywieniowych produktów pochodzenia zwierzęcego”, to są one znacznie skuteczniejszym sposobem zmniejszenia popytu na mięso i nabiał niż kampanie zachęcające np. do przejścia na wegetarianizm.
Autorzy artykułu przeanalizowali 43 badania dotyczące wpływu żywności pochodzenia roślinnego na zdrowie i środowisko oraz postaw konsumentów i jasno stwierdzają, że produkty roślinne o podobnym smaku, konsystencji i cenie do przetworzonego mięsa mają największe szanse na jego zastąpienie. Ta zmiana dokonuje się w krytycznym momencie.
– Pozwala to stwierdzić, że zastąpienie mięsa alternatywnymi źródłami białka oznacza nie tylko duże zmiany, ale także sporo nowych możliwości dla branży spożywczej. Jeżeli tego rodzaju produkty będą korzystne cenowo i powszechnie akceptowane ze względu na ich walory smakowe i odżywcze, mogą zdobyć duży udział w rynku, co z kolei będzie miało pozytywne skutki nie tylko dla środowiska, ale też zdrowia konsumentów i podmiotów w całym łańcuchu wartości – podsumowuje Wojciech Pastyrczyk.
Zapisz się na newsletter PwC Retail Platform, aby na bieżąco dostawać najważniejsze analizy z sektora handlu detalicznego i dóbr konsumpcyjnych!