Biedronka zdecydowała o szerokim wdrożeniu elektronicznych etykiet cenowych. Na jakim etapie jest projekt?
Rzeczywiście, od pewnego czasu testujemy elektroniczne etykiety cenowe. To bardzo poważna inwestycja i wielopłaszczyznowy projekt, dlatego przygotowujemy się do niego bardzo starannie. Strategiczna decyzja już zapadła, obecnie finalizujemy pierwszą fazę testów w dziesięciu sklepach pilotażowych, ich wyniki wyznaczą ostateczny kierunek prac i w kolejnych miesiącach wdrożymy to rozwiązanie do kolejnych kilkudziesięciu sklepów.
Do końca roku planujemy wdrożenie systemu w około tysiącu placówek, może będzie ich nawet nieco więcej. To dość ambitny plan, ale ze względu na naszą skalę cały projekt finalnie zajmie co najmniej dwa lata, a maksymalnie trzy.
Elektroniczne cenówki rozwiązują poważny problem, jakim są błędne oznaczenia cen, które nie tylko irytują klientów, ale też powodują kłopoty np. z UOKiK.
Dlatego podkreślam, że jest to strategiczna decyzja, dzięki której znacząco poprawi się doświadczenie zakupowe naszych klientów i wyeliminowane zostaną potencjalne błędy ludzkie, których przy tej skali działania nie daje się uniknąć. Co więcej, w istotnym stopniu uwolniony zostanie czas pracowników, który będą mogli przeznaczyć na inne zadania, przede wszystkim na relacje z konsumentami i lepszą obsługę klienta.
To wdrożenie ułatwi nam także pracę z cenami i promocjami. W przypadku tradycyjnych etykiet są to bardzo pracochłonne działania, angażują mnóstwo zasobów i siłą rzeczy generują błędy. Trzeba pamiętać, że w Biedronkach dynamika promocji jest ogromna, obejmują one setki produktów i prowadzone są praktycznie non-stop.
Co więcej, rozwiązanie, które testujemy – i tu zapewne różnimy się od konkurencji – umożliwia wykorzystanie elektronicznych cenówek do prowadzenia komunikacji marketingowej…
W jaki sposób?
Po pierwsze, dzięki efektywniejszemu wykorzystaniu kolorystyki. W większości znanych nam systemów cenówki są monochromatyczne, my będziemy w stanie wprowadzać kolory, tak jak w przypadku rozwiązań tradycyjnych. To nie jest proste od strony technicznej, ale daje wielkie przewagi, ponieważ nasi klienci zwykle orientują się, że mają do czynienia z ofertą promocyjną właśnie dzięki kolorystyce etykiet cenowych.
Oczywiście sama elektroniczna cenówka daje dodatkowe możliwości komunikacji marketingowej z klientem, z czego naturalnie zamierzamy również skorzystać.
Według naszych analiz wdrożenie tego systemu może uwolnić od zadań związanych z wymianą cenówek wiele roboczogodzin, które zamierzamy efektywnie wykorzystać na poprawę doświadczeń zakupowych w sklepie. Oczywiście nie myślimy o redukowaniu zatrudnienia – podkreślam – chcemy przekierować potencjał tych pracowników na lepszą obsługę klientów, na poprawę efektywności operacyjnej.
Jakie są koszty wprowadzenia tego rozwiązania? Mam na myśli nie tylko samą technologię i hardware, ale też wdrożenie systemu, szkolenia, utworzenie zespołu zarządzającego itd.
Dokładnej kwoty nie podam, ale mówimy o setkach milionów złotych, biorąc pod uwagę skalę naszej działalności w Polsce. To koszty uruchomienia/wdrożenia tego rozwiązania, natomiast te urządzenia mają odpowiednio długą żywotność, dlatego koszty bieżące utrzymania systemu będą relatywnie niskie, a korzyści, jak wspomniałem, ogromne.
Możemy więc być pewni zwrotu z inwestycji w postaci lepszego doświadczenia zakupowego konsumentów, uwolnienia od części obowiązków załóg sklepów, a w konsekwencji lepszej komunikacji, większej skuteczności promocji, odpowiednio wyższej sprzedaży oraz oczywiście zoptymalizowanych kosztów operacyjnych.