W Raben bardzo ważny jest czas reakcji. Czy To też jest częścią Pana DNA?
Niepodjęcie decyzji to największy błąd, jaki możesz popełnić. Rynek zmienia się szybko i jeśli chcemy dogonić innych, trzeba być szybszym w ich podejmowaniu. Powinniśmy się zastanowić co zrobić, żeby Europa była konkurencyjna w stosunku do innych części świata. Jeśli masz przebiec maraton, a w plecaku masz 20 kg kamieni, to nie przebiegniesz go na tyle szybko i sprawnie, żeby wygrać. Więc musisz ćwiczyć, pozbyć się 20 kilogramów z plecaka, schudnąć, kupić najlepsze buty i biegać, trenować, być szybkim, żeby wygrać. W Raben nie chcemy mieć 20 kg w plecaku, ale chcemy brać udział w europejskim maratonie i być pierwsi na mecie. Wierzymy, że Europa może dać nam szansę bycia lepszym od innych graczy na rynku.
Chciałbym również zapytać o ludzi w firmie. Czy jest Pan blisko ze swoim zespołem?
Biznes prowadzą ludzie, a ja spędzam z nimi tyle czasu, ile tylko mogę. I tam, gdzie mogę wnieść największą wartość, tam, gdzie tworzymy coś wielkiego, powiedzmy przy największych projektach, chcę i staram się dać z siebie maksymalnie dużo. Na to potrzeba czasu. Dla mnie to nie problem, bo lubię swoją pracę. To raczej rodzaj hobby. Jeśli wstajesz rano, aby pójść do biura i twierdzisz, że nie masz na to ochoty, to nie powinieneś tam pracować. Jeśli chcesz poświęcać swój czas, chcesz być w oddziałach, chcesz spotykać się z klientami, chcesz brać udział w projektach, wtedy czujesz, że praca jest dla ciebie jak hobby. Staram się przekazać to również moim pracownikom, dać im część tego DNA, tego podekscytowania rozwojem firmy. Chcę im dać jak najwięcej. I to jest cały sekret. Być tam, gdzie pracują ludzie.
Czy to prawda, że kiedyś mieszkał Pan w małym mieszkaniu zaraz obok magazynu?
Kiedy przyjechałam do Polski i znalazłam biuro, miałam tam też swoją sypialnię. To było idealne rozwiązanie, bo wstawałem i od razu byłem w pracy, nie traciłem czasu. Ale trzeba też było odbierać telefony w nocy, gdy kierowcy mieli problemy. Tak to wyglądało w tamtym czasie. Kiedy w 1994 roku przenieśliśmy się do nowej siedziby w Gądkach, było już lepiej. To nie była już tylko sypialnia, ale całe mieszkanie znajdowało się na terenie firmy i mieszkałem tam kilka lat. Tak naprawdę, kiedy w latach 80-tych i 90-tych w Holandii moi rodzice prowadzili firmę, to sytuacja była dokładnie taka sama. Biuro znajdowało się w domu. Później firma przeniosła się do strefy przemysłowej, ale moja mama nadal mieszka w tym domu. W miejscu, gdzie było biuro, jest teraz salon. Kiedy dorastaliśmy, mój brat Marco i ja mieszkaliśmy w firmie. Tak dorastaliśmy od najmłodszych lat, więc tacy jesteśmy teraz.
Czy pamięta Pan jakieś zabawne momenty, związane z mieszkaniem w firmie?
Czasami denerwowałem się, że telefon nie przestaje dzwonić, bo trzeba pamiętać, że w tamtych czasach były przejścia graniczne i kierowcy zawsze w nocy mieli problemy, albo z dokumentami, albo z czymś innym. I tak naprawdę nigdy się nie spało.
Czy to prawda, że kiedyś musiał Pan przerwać spotkanie w biurze, żeby zejść na dół i pomóc kierowy przy rozładunku?
Tak było wiele razy. Pamiętam, jak mieszkałem w Gądkach i kiedyś pojawił się kierowca ciężarówki o 10 czy 11 wieczorem. Chciałam już iść spać. Na dworze był mróz, więc miał problem z kluczykiem do ciężarówki i z układem pneumatycznym. Stał ciężarówką pod moim oknem i nie wiedział, jak sobie poradzić. Tak się złożyło, że wiedziałem, co robić. Zszedłem na dół z gorącą wodą, wylałem ją w jedno miejsce na ciężarówce i wszystko było w porządku. Kiedy dorastaliśmy, często pomagaliśmy przy załadunku i rozładunku ciężarówek. W soboty i niedziele, kiedy ciężarówki wracały na rozładunek i załadunek, wykonywaliśmy tę pracę w Holandii. Robiliśmy to również w Polsce. Kiedy zaczynaliśmy, w ciągu dnia pracowałem w biurze, a wieczorem, kiedy ludzie rozchodzili się do domów, a w magazynie zaczynała się praca, pomagałem magazynierom. To było jak porządna siłownia.
Co Pan robi, aby się zrelaksować? Tak po prostu po ciężkim tygodniu lub miesiącu pracy w firmie?
Bieganie. Wstaję wcześnie rano, w sobotę lub w niedzielę, wypijam jedną lub dwie kawy i po godzinie jestem pełen sił i idę do lasu. Bez muzyki, całkiem sam, biegnę tylko dla siebie i słucham ptaków dookoła. Czasami spotykam też po drodze sarny. To jest dla mnie prawdziwy relaks. Zaczynam biec i nagle coś zaczyna się dziać w mojej głowie. Myślę o czymś, co się wydarzyło lub zastanawiam się nad czymś, co ma się wydarzyć, czasami nieświadomie. A potem, po tych 8, 10, 12 kilometrach, wracam i mówię: „Znalazłem rozwiązanie” lub „Wiem, co zrobić”. Potem wracam do domu i jemy wspólne śniadanie z rodziną… To są chwile, które są dla mnie naprawdę ważne.
W tym roku obchodzicie 90-lecie istnienia Grupy Raben. Jak wyobraża Pan sobie firmę, świat i Grupę Raben za 10 lat?
Za 10 lat będziemy silniejsi w Europie, będziemy w kilku nowych krajach i będziemy się dalej rozwijać. Z tym wspaniałym zespołem, który mam, jestem pewien, że osiągniemy jeszcze kilka ambitnych celów. Nasza firma rodzinna dzisiaj i za 10 lat będzie myśleć o tym, jak rozwijać się poza Europą. Może będzie to przed lub już po setnej rocznicy. Patrząc na to, co się teraz dzieje, najprawdopodobniej zrobimy to wcześniej. Będziemy dalej rozszerzać nasze portfolio geograficzne, kraje, niekoniecznie portfolio produktów i segmentów, ponieważ wierzymy, że jesteśmy we właściwych segmentach na tą chwilę. Będziemy nadal pracować nad innowacjami, ponieważ chcemy wyróżniać się na tle konkurencji jako firma bardziej innowacyjna. Będziemy elastyczni, może nawet bardziej elastyczni i szybsi niż teraz. Chcę zachować DNA Grupy, które nazywamy „People with Drive” na takim samy poziomie jak teraz.
Rozumiem, że uważa Pan, że logistyka jest zrównoważona?
Odpowiedź brzmi: „absolutnie tak”. Chcemy wyznaczać trendy na rynku w zakresie zrównoważonego rozwoju, nie tylko poprzez posiadanie ekologicznych ciężarówek, ale również poprzez wszystkie stosowane przez nas procesy, tak aby były one jak najbardziej przyjazne dla środowiska. Będziemy kontynuować realizację naszej strategii CSR. To jest konieczność. Planeta, którą pozostawiamy po sobie w chwili śmierci, to miejsce, w którym będą żyły nasze dzieci i wnuki. Jeśli o to nie zadbamy, ich życie nie będzie łatwe. To nasza odpowiedzialność i nasz obowiązek. W międzyczasie pojawią się też klienci, którzy będą gotowi dołączyć do nas na tej zrównoważonej ścieżce biznesu. Uważam, że jesteśmy dobrym partnerem jako „Your partner in logistics”.