29.06.2021 / 14:48
StoryEditor

Wywiad z Ewaldem Raben z okazji 90-lecia Grupy

90-lecie Grupy Raben (materiał partnera)
Grupa Raben to firma z ogromną tradycją i doświadczeniem. Założył ją dziadek Ewalda Raben - obecnego prezesa - w 1931 roku na holenderskiej farmie. Dziś jest jedną z największych firm logistycznych w Polsce z ambicjami na podbój świata. Ewald Raben opowiedział nam o historii firmy, o swoich początkach w Polsce i pasji do tego co robi.

W tym roku Grupa Raben obchodzi 90-lecie istnienia. Czy czasami wspomina Pan historię swojej rodziny i jak to wszystko się zaczęło? Czy czuje Pan dumę? Co zostało dobrze zrobionę w ciągu ostatnich 20 czy 25 lat?

Myślę, że jednym z najważniejszych momentów w moim życiu była Wigilia 1989 roku, kiedy powiedziałem rodzicom, że chcę wyjechać do Polski. Był to czas przemian w Europie Wschodniej, a ja chciałem być tego częścią. Mój ojciec szukał kogoś, kto mógłby pojechać na wschód, do Polski, żeby tam założyć firmę. Miałem wtedy 21 lat i było to moje marzenie. Oczywiście, musiałem się do tego przygotować. Kiedy miałem 22 lata, przeprowadziłem się do Polski i myślę, że był to najlepszy moment na podjęcie takiej decyzji, ponieważ właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Wykorzystałem tę ważną dla mnie szansę i była to ogromna zmiana w moim życiu. Był to również nowy początek firmy. W 1991 roku firma miała już 60 lat. Na początku była prowadzona przez mojego dziadka - jej założyciela, a następnie przejęli ją moi rodzice. Była to w dalszym ciągu mała holenderska firma, która zatrudniała w tamtym czasie około 30 osób. Wykorzystałem tą szansę i pojechałem na Wschód, wówczas otworzyły się możliwości uruchomienia działalności w zupełnie nowym środowisku i właśnie tak zaczęliśmy się rozwijać. Teraz, 30 lat później, nie tylko udało nam się stworzyć firmę na wschodzie Europy, ale także wróciliśmy na Zachód. Po tych 90 latach można powiedzieć, że jest to ogromny postęp. Ale pierwszy krok zrobiliśmy na początku lat 90-tych, kiedy zdecydowałem się na wyjazd do Polski.  

Chciałbym teraz zapytać o Pana rodzinę, ojca, i dziadka. Dziadek założył firmę w 1931 roku. Jak ona wyglądała w latach 30-tych lub 40-tych? 

Wszystko zaczęło się na farmie, którą nadal prowadzi mój kuzyn. Jest kilka lat młodszy ode mnie, ale to też już trzecie pokolenie naszej rodziny. Farmę najpierw przejął mój wujek, a potem kuzyn. To jest miejsce, gdzie powstała firma i ono istnieje do dzisiaj. Co więcej, pierwszy garaż, w którym w tamtych czasach parkowały ciężarówki nadal tam jest, więc można do zobaczyć i poczuć historię. Tak więc mój dziadek założył firmę, a następnie przejął ją mój ojciec. Moi rodzice wspólnie przejęli firmę transportową. Myślę, że tworzyli zgrany zespół, ponieważ mój ojciec był przedsiębiorczy, zawsze parł do przodu, a moja mama stała za kulisami, trzymając wszystko pod kontrolą. Pewnie dzisiaj w wielu rodzinach kobiety odgrywają tą ważną rolę. To była dobra formuła. Tata zmarł w 2016 roku, ale mama wciąż jest aktywna i w pełni sił. Ja sam mam dość napięty kalendarz, ale mama nie ma w swoim kompletnie wolnego miejsca, ponieważ udziela się społecznie i działa w organizacji non-profit. To pomaga jej zachować młodość. Mój brat Marco też działa w Raben. Zajmuje się stroną techniczną transportu na rynku niemieckim. I tak właśnie wygląda nasza rodzina. Mam też ukochaną żonę Ilonę i trzy córki. Ale mój syn i moje hobby - to właśnie firma. 

Czy natrafił Pan na jakieś trudności, kiedy zdecydowałeś się rozpocząć działalności w Polsce?

Oczywiście, że były trudności. Proszę sobie wyobrazić, że chcesz coś załatwić, ale nie znasz lokalnego języka a musisz spotkać się z lokalnymi władzami i dopełnić formalności. W tym czasie nikt nie mówił biegle ani po angielsku, ani po niemiecku, ani w żadnym innym języku obcym. Więc na początku musiałem nauczyć się lokalnego języka i lokalnej kultury, która w tamtym czasie była jeszcze bardziej odmienna niż dzisiaj, w porównaniu z krajem, z którego pochodzę, czyli z Holandią. Europa Wschodnia na początku lat 90-tych była zupełnie inna. Tak naprawdę nie miałem kontaktu z ojczyzną, z przyjaciółmi czy rodziną, ponieważ systemy telekomunikacyjne w tamtym czasie były słabe, a często nawet niedostępne. Więc na początku było trudno, ale to był najlepszy czas na naukę. Pierwsze trzy lata były bardzo intensywnym okresem nauki wielu rzeczy w moim życiu. Miałam 22 lata, musiałam nauczyć się biznesu w nowym środowisku, nowego języka, nowej kultury, oraz pokonać wiele przeszkód. Częstym wyzwaniem we wczesnych latach 90-tych było zorganizowanie telefonu, czy biura z telefonem. Dziś trudno sobie wyobrazić brak dostępu do telekomunikacji choćby przez chwilę. 

Dlaczego wybrał Pan okolice Poznania na pierwszą lokalizację swojej firmy w Polsce?

Właściwie pierwszą spółkę założyliśmy w Łodzi, w centralnej Polsce. Ale po jakimś czasie zacząłem się zastanawiać czy Łódź to odpowiednie miejsce. Na początku lat 90-tych przemysł tekstylny upadał. Chcieliśmy przenieść się do Poznania, więc zacząłem szukać biura. Mój tata pomagał mi w tych poszukiwaniach. Pewnego razu w piątkowy wieczór siedzieliśmy w poznańskim hotelu. Przyjechaliśmy tam około 10 wieczorem i w hotelowym barze spotkaliśmy starego znajomego taty. Powiedzieliśmy mu, że szukamy biura z dobrą lokalizacją, telefonami i faksem, co w tamtych czasach było bardzo ważne. A on powiedział, że ma takie - po zachodniej stronie Poznania. Bezpośrednio przy drodze na Berlin. To było naprawdę doskonałe miejsce. Mieliśmy dwa telefony, faks. Miałem więc biuro i pokój, w którym mogłem mieszkać. Idealny początek w Polsce. 

Czy może Pan podać przykłady innych sukcesów z tamtych czasów, które dzisiaj byłyby banalne, ale w latach 90-tych były nie lada wyczynem? 

Dzisiaj w Polsce, Europie Środkowej, w Niemczech, wszędzie są magazyny do wynajęcia. Magazyny klasy A. Na początku lat 90-tych nie było ich zbyt wiele. Więc, pierwszy magazyn do składowania towarów, dzisiaj nazywamy to logistyką kontraktową, wynajęliśmy od rolnika, w starej stodole, gdzie normalnie suszono zboże. Stodoła miała 700 metrów kwadratowych i nie miała posadzki. Więc zrobiliśmy ją sami.

Czy dziś, kiedy patrzy Pan wstecz, można było sobie wyobrazić, że Pana pomysły i działania odniosą aż taki sukces? Czy kiedykolwiek sądził Pan, że będzie to międzynarodowa firma? Czy to była część wizji?

Zawsze zaczynasz w jakimś miejscu, ale nigdy nie wiesz dokładnie, gdzie skończysz. W tamtym czasie, w latach 90-tych, nie byliśmy pewni, gdzie kończy się Europa Wschodnia. Nazywaliśmy Europą Środkową wszystko od krajów bałtyckich po Bułgarię, wszystkie kraje pomiędzy nimi, ponieważ na mapie nazywało się to Europą Środkową. Ale wiele osób nazywa to Europą Wschodnią. W tej części Europy wiele rzeczy może pójść nie tak. Myślę, że mamy tutaj dobry przykład Ukrainy, a teraz to, co dzieje się na Białorusi. To samo mogło się wydarzyć w latach 90-tych w Polsce, w Czechach, a także na Węgrzech. Trudno było stworzyć plan, w którym ta część Europy będzie tak silna gospodarczo i będzie odnosić takie sukcesy jak teraz. A tym bardziej, że Raben odegra w tym swoją rolę. Polska przystąpiła do NATO i Unii Europejskiej. To było coś, co na początku lat 90-tych nie mieściło się w głowie żadnego przedsiębiorcy. Dzisiaj to normalne, że jesteśmy częścią Unii. Ale według mnie młodzi ludzie, a zwłaszcza ci najmłodsi, powinni zastanowić się, jak wielką wartość ma dziś bycie członkiem Unii Europejskiej. Musimy o to dbać. Uważam siebie za Europejczyka. Nie jestem typowym Holendrem, nie jestem Polakiem, jestem Europejczykiem i wierzę w Europę. Wszyscy jednak musimy walczyć, aby utrzymać Europę w takim kształcie, w jakim jest ona obecnie. Demokracja to nie tylko wolność w znaczeniu, że wolno mi robić wszystko, co zechcę. Demokracja polega również na tym, że bierzemy na siebie odpowiedzialność i utrzymujemy te wartości przy życiu. Jesteśmy Zjednoczoną Europą i jeśli chcemy pokoju w Europie, musimy nad tym bardzo ciężko pracować. 

Ile osób zatrudniacie teraz? A jak to wyglądało w latach 90-tych?

Obecnie jesteśmy liderem na rynku, a Grupa Raben zatrudnia około 10 000 osób. W 1991 roku mieliśmy 35 osób w Holandii, a po roku 12 osób zatrudnionych w Polsce. 

Co według Pana jest najlepszym wyznacznikiem sukcesu? Co najbardziej Pana cieszy? 

Czuję satysfakcję i dumę, kiedy widzę, jak ludzie rozwijają się w naszej firmie. Zaczynają swoją podróż z Raben i krok po kroku rozwijają się w strukturach firmy. Później kierują działem, oddziałem czy całym krajem. Jestem wówczas bardzo dumny z tego, co osiągnęli. To dla mnie duża satysfakcja, ponieważ lubię mieć wokół siebie zdolnych ludzi, takich, którzy rozwijają się razem z nami. Jesteśmy firmą, w której musimy rozumieć i zwracać uwagę na szczegóły. W logistyce diabeł tkwi w szczegółach i ci, którzy to rozumieją, odniosą sukces. Bardzo trudno jest uzyskać dobre wyniki, ponieważ wszystko zależy od ludzi. Nasza działalność polega na byciu bardzo blisko ludzi, zrozumieniu operacji, budowaniu zespołów, a przede wszystkim na byciu bardzo blisko klientów. Sprzedajemy obietnicę i ta obietnica musi zostać spełniona. To jest zupełnie inne podejście. Osoby, które są nastawione na usługi i lubią pracować z klientami i ich obsługiwać, dobrze poradzą sobie z wykonywaniem swoich zadań. 

Czytaj dalej na kolejne stronie...

123
13. listopad 2024 12:27