Poniżej publikujemy zapis przemówienia wygłoszonego przez gen. Waldemara Skrzypczaka 18 czerwca w Warszawie, podczas kongresu Retail Trends 2024 zorganizowanego przez Wydawnictwo Gospodarcze, wydawcę m.in. portalu wiadomoscihandlowe.pl.
***
Nasz udział w tym, co się dzieje za wschodnią granicą, jest bardzo duży. Potencjał, który zaangażowaliśmy w pomoc Ukrainie, jest znaczący i stawia nas w czołówce państw, które takiego wsparcia udzielają. I pewnie tak trzeba będzie robić, ponieważ jak na razie nasza pomoc, pomoc państw NATO, pomoc Stanów Zjednoczonych pozwala Ukrainie dalej walczyć, dalej trwać. Oczywiście wszyscy sobie zadają pytanie: jak długo jeszcze? Nie mam odpowiedzi, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, co planuje jeszcze Putin.
Widać wyraźnie, że Rosja coraz bardziej odczuwa sankcje, mimo że przeszła z systemu funkcjonowania pokojowego na system wojennej gospodarki. Niemniej jednak Putin założył sobie pewne cele, a jego celem strategicznym - po niepowodzeniu prawie trzy lata temu, kiedy nie zdobył Kijowa - stała się wschodnia Ukraina. Niestety, ale on ten cel osiąga, budując przewagę strategiczną - którą ma - nad armią ukraińską i nad Ukrainą. Pozwala to jemu posiadać terytoria, które w tej chwili okupuje. Z mojego punktu widzenia, to jest moja prywatna opinia, Ukraina nie ma szans na to, żeby te terytoria odzyskać.
A zatem stoimy przed wielkim wyzwaniem jako Unia Europejska, jako NATO: co dalej z tą wojną? Tą wojną wszyscy są zmęczeni, a po wyborach, jakie się odbyły do Parlamentu Europejskiego, wyraźnie to bardzo wyraźnie. To źle nam wróży, źle wróży demokracji, bo Putin dąży do tego, by demokrację polską mocno osłabić. Tę demokrację, do której myśmy się bardzo przyzwyczaili, która pozwala nam żyć stabilnie, w komforcie. Trzeba dbać o to, walczyć o to i nie dopuścić do tego, by Putinowi udało się osłabienie UE, a w konsekwencji także NATO.
Polska stoi teraz przed wielkim wyzwaniem, dlatego że to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą (z Białorusią - red.), to już nie jest kryzys migracyjny na naszej wschodniej granicy, to już jest konflikt graniczny, który eskaluje cały czas. Niestety są ofiary i pewnie jeszcze będą. To są konsekwencje konfliktu granicznego. Również część wydarzeń, część działań o charakterze sabotażowym, przenoszona jest w głąb naszego kraju. Premier Tusk mówił o ujęciu 10 terrorystów, potencjalnych sabotażystów. Pewnie ich jest na terenie Polski więcej, ponieważ ten proces, który jest teraz realizowany w ramach operacji dywersyjno-sabotażowej, był pewnie przez wiele lat przez Putina przygotowywany. Wydaje się, że nasze służby były mało wrażliwe lub nie znalazły tych, którzy w tej chwili są gotowi, by działać przeciwko państwu polskiemu. Wierzę, że aktywność naszych służb spowoduje, że będziemy nad tą sytuacją panowali.
Warto pamiętać o tym, że tych, którzy mogą działać przeciwko naszemu państwu, naszej gospodarce, jest bardzo wielu. Tym bardziej, że w UE jest wiele firm, wiele kapitału, który ma pochodzenie rosyjskie. Trzeba pamiętać, że Rosjanie dążą do przejęcia elementów, czy dziedzin życia gospodarczego. Zagrożeniem dla nas są próby przejęcia obszarów naszej gospodarki.
Jeden z kolegów dziennikarzy, który do mnie dotarł, zadał mi pytania dotyczące tego, co jest przedmiotem waszego działania. Były to pytania o to, co robić na wypadek wojny, konfliktu zbrojnego, szczególnie w przypadku tych, którzy mają swoje interesy we wschodniej części Polski. Muszę państwu powiedzieć, że było to pytanie, którym zostałem zaskoczony. Nigdy wcześniej takiego pytania nie dostałem. Działaniami, które są waszą domeną, my jako wojskowi się nie zajmowaliśmy.
Starałem się dociec, czy ktokolwiek z czynnych polityków - mówię w kategoriach przedstawicieli ministerstw obecnego, wcześniejszego, czy jeszcze wcześniejszego rządu - zajmował się tą tematyką. Wydaje mi się, że nie ma w kompetencjach kogokolwiek, żeby to wszystko poukładać. Pytanie do mnie, jako do żołnierza, jest takie: na czym miałoby polegać zaopatrywanie przez was społeczeństwa w czasie działań wojennych? Jesteście przecież dystrybutorami środków żywności i wszystkiego, co pozwala ludziom żyć i przeżyć. Wydaje mi się, że to powinno być w kompetencjach wojewodów, którzy powinni na swoją odpowiedzialność w województwach to organizować i te zadania cedować na samorządy, czyli na starostów i na wójtów.
Jesteście wszędzie. Taka np. Żabka jest wszędzie. Pytanie, co będzie z Żabką, z pracownikami Żabki i z waszym majątkiem, zasobami, na wypadek wojny? Czy ludzie będą mogli pójść do sklepu i kupić cokolwiek? Na pewno nie w strefie działań bojowych, bo trzeba mieć świadomość tego, że jeżeli doszłoby do inwazji, czego nie możemy wykluczyć, to obszar wschodniej Polski byłby objęty działaniami zbrojnymi. Jeżeliby nie dokonano wcześniej ewakuacji ludności cywilnej z tego rejonu, to ludzie by po prostu uciekali, tak jak uciekali w roku 1939 z tych rejonów, które objęte były walkami.
Co dalej z wami? Co macie myśleć o swoim biznesie? Czy go przenieść, czy go dywersyfikować, mieć coś tu, a coś tam, za Wisłą? Trudno mi powiedzieć, natomiast moim zdaniem, jeżeli jesteście stowarzyszeni, zorganizowani, to powinna wyjść od was inicjatywa, która polegałaby na zapytaniu do rządu polskiego: jakie mamy zadania na wojnie? Nie chodzi o to, żebyście mieli broń i amunicję, tylko o to, żebyście wy społeczeństwu, narodowi polskiemu, zabezpieczyli to, co będzie potrzebne, żeby żyć.
Moim zdaniem pytanie adresowane przez was do rządzących powinno być wyraźne: powiedzcie nam, w jaki sposób my mamy zabezpieczyć funkcjonowanie społeczeństwa? Czy wy to zorganizujecie, wyznaczycie nam zadania, wciągniecie nas w Program Mobilizacji Gospodarki? Bo taki istnieje. Czy nie będzie nad tym panowali i będzie chaos, będzie wykupywanie produktów?
Moja babcia, która pamiętała jeszcze wojnę, mówiła, że ma w wersalce 10 kg cukru i 10 kg mąki na wypadek kolejnej wojny. Ludzie tak się będą zachowywać, będzie wykupywanie wszystkiego. Czy wy dacie sobie z tym radę? Czy będziecie ewakuowali wasz majątek ze strefy działań bojowych? Czy będziecie przenosili wszystko to, co jest np. w Siedlcach czy w Białymstoku, do innych rejonów, które sobie wybierzecie i tam będziecie swoją działalność przenosić? Warto to wiedzieć i moim zdaniem politycy powinni zdefiniować to w przepisach prawa.
To powinno być uregulowane, bo np. będziecie obłożeni jakimiś kontrybucjami. Będziecie musieli dać coś dla wojska – ale wojsko ma wam za to zapłacić. Nie wystarczy kwit „odebrałem 100 kg żywca”, jak to było kiedyś. Nie! To jest wasz majątek, to są wasze pieniądze. Tak uważam. Proszę mi wybaczyć, mówię to intuicyjnie, bo tego nie uczono w akademii, w ramach sztuki wojennej.
Co z wami? Czy ktoś z państwa zna odpowiedź na pytanie, jak macie działać na wypadek wojny? Czy ktoś z państwa ma pomysł na to, jak działać ma wasza sieć – Żabka, Biedronka, cokolwiek? Nie jestem państwu w stanie powiedzieć, natomiast moim zdaniem to wymaga regulacji prawnych. Pozwoliłyby one wam, czyli tym, którzy mają majątek, którzy czują się potrzebni społeczeństwu, działać w ramach prawa. Skoro takiego prawa w Polsce nie ma, to trzeba je ustanowić, żebyście znaleźli swoje miejsce w całym systemie, który pozwala narodowi trwać. Bo armia idzie na front i ma się bić o suwerenność, natomiast substancja narodu, to jądro narodu polskiego, ma przetrwać tę wojnę, tę kataklizm. Nie można go zostawić ot tak sobie i go poświęcać. Niektórzy mówią, że wszyscy w szkołach średnich muszą umieć strzelać z karabinu, a ja mówię: nie. Dlaczego nie? Dlatego, że nie wszyscy mają polec na ołtarzu ojczyzny. Naród ma przetrwać. Od tego jest armia, żeby się bić. Ale nie wszyscy mają się bić. Przypomnę przykład powstania warszawskiego, kiedy w wyniku błędnych decyzji wojskowych zginął kwiat młodzieży polskiej.
A zatem moja sugestia jest następująca: podejmijcie działania, które obudzą tych, którzy powinni was zorganizować, wytyczyć wam zadania i na wypadek zagrożenia państwa sensownie wykorzystać was, wasz potencjał, waszą wiedzę i zasoby, którymi dysponujecie. A są to zasoby przeogromne. Tego nie można zmarnować.
Zapewne zapytacie państwo, co będzie w Ukrainie. Ja nie wierzę, że Ukraina tę wojnę przegra i że Putin tę wojnę wygra. Mówię to od trzech lat. Wierzę w to, że nasza pomoc pozwoli Ukrainie wojnę przetrwać i że ta wojna nas nie dotknie. Bardzo w to wierzę i ufam, że NATO ma miażdżącą przewagę nad Putinem, który nigdy się nie odważy na wielkoskalową wojnę z nami. W związku z tym mamy prawo czuć się bezpieczni, aczkolwiek pod jednym warunkiem: że wszystkie programy zbrojeniowe, które politycy deklarują, o których cały czas w telewizji mówią, zostaną sensownie zrealizowane. W końcu powstają za pieniądze nas wszystkich, podatników. Nie wolno tych pieniędzy zmarnować, a zdolności trzeba budować.
***
Uwaga! Chcesz wziąć udział w przyszłorocznej edycji kongresu? Rejestracja First Minute na Retail Trends 2025 już ruszyła.