Grupa Jeronimo Martins rozwijała się w Polsce w 2023 r. szybciej, niż wcześniej oficjalnie zapowiadała. W ubiegłym roku firma otworzyła 170 Biedronek netto, a ponad 200 brutto, gdy sygnalizowała wcześniej, że będzie ich ok. 150. Nie jest to jednak wyjątkowa sytuacja. Spółka już regularnie pozostaje konserwatywna, formułując swoje plany w zakresie rozwoju sieci, po czym otwiera więcej sklepów, niż pierwotnie planowała. Taka sytuacja miała miejsce w 2021, 2022 oraz 2023 roku.
Zdaniem Janusza Pięty, analityka Biura Maklerskiego mBanku, przyśpieszenie tempa otwarć wynika z jednej strony z bardzo dobrych wyników finansowych Biedronki (wzrostów LFL powyżej rynku oraz wysokich marż, dzięki którym spółka osiąga wysoki zwrot z kapitału), co wraz z silną pozycją bilansową grupy pozwala na zwiększenie nakładów inwestycyjnych i zapewnienie tym samym atrakcyjnego profilu wzrostu spółki dla inwestorów. Z drugiej strony inni detaliści również posiadają ambitne cele w zakresie rozwoju, dlatego rozsądne jest przyśpieszenie roll-outu tak by zająć miejsce konkurencji.
– Obecnie oczekuję, iż Biedronka otworzy ok. 100 sklepów w 2024 roku i w kolejnych latach będzie odpowiednio zmniejszała tempo wzrostu. Docelową liczbę sklepów trudno szacować, moje oczekiwania skierowane są docelowo ku lekko ponad 4000 sklepów, lecz mogą być w tym zakresie zbyt konserwatywne. Jednak jeśli spółka zauważy, że na rynku jest istotnie mniej przestrzeni na wzrost, może zdecydować się na otwarcia sklepów o mniejszym formacie, co zwiększałoby potencjał sklepowy sieci – mówi Janusz Pięta.
Marże w dół
Ekspert zwraca jednak uwagę, że nadchodzi koniec wysokich marż, bo handel, a zwłaszcza dyskonty, mocno inwestują w promocję, chcąc odbudować wyższe wolumeny. Ta polityka uderzy zwłaszcza w mniejsze placówki.
– Z uwagi na wciąż wysoką wrażliwość cenową konsumenta oczekiwałbym dalszego odpływu klientów z mniejszych sklepów do dyskontów/supermarketów i tym samym negatywny efekt większej aktywności promocyjnej na rynku spożywczym powinien w większym stopniu dotknąć mniejsze podmioty – podkreśla Pięta.
Zwraca też uwagę, że pierwszy kwartał tego roku był stosunkowo trudny dla detalistów spożywczych, a spadająca inflacja żywności i większa aktywność promocyjna powinny spowodować, iż rynkowi liderzy w swoich koszykach zakupowych doświadczą deflacji, co będzie negatywnie wpływać na dynamikę sprzedaży. Od stycznia wzrosłą też płaca minimalna, co generuje koszty dla detalistów. Wzrastająca konsumpcja ma jednak poprawić sytuację.
Pięta zwraca też uwagę, że dla sieci nadal ważne będzie posiadanie aplikacji zakupowych i lojalizowanie konsumentów, ale bardziej istotną rolę w ewolucji pozycji konkurencyjnej będzie odgrywać cena i dostępny asortyment.