Narodowy Bank Polski co miesiąc wylicza cztery wskaźniki inflacji bazowej, co pomaga zrozumieć charakter inflacji w Polsce. Z komunikatu opublikowanego 16 maja br. wynika, że inflacja:
- po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 2,3 proc., wobec 1,8 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 3,5 proc., wobec 3,4 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 4,1 proc., wobec 4,6 proc. miesiąc wcześniej;
- tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 3,0 proc., wobec 2,8 proc. miesiąc wcześniej.
Wskaźnik CPI pokazuje średnią zmianę cen całego, dużego koszyka dóbr kupowanych przez konsumentów. Przy wyliczaniu wskaźników inflacji bazowej analizie są poddawane zmiany cen w różnych segmentach tego koszyka. To pozwala lepiej identyfikować źródła inflacji i trafniej prognozować jej przyszłe tendencje. Pozwala też określić, w jakim stopniu inflacja jest trwała, a w jakim jest kształtowana np. przez krótkotrwałe zmiany cen wywołane nieprzewidywalnymi czynnikami.
Analitycy o wzroście CPI pod koniec roku
Najczęściej używanym przez analityków wskaźnikiem jest wskaźnik inflacji po wyłączeniu cen żywności i energii. Pokazuje on tendencje cen tych dóbr i usług, na które polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny ma relatywnie duży wpływ. Ceny energii (w tym paliw) są bowiem ustalane nie na rynku krajowym, lecz na rynkach światowych, czasem również pod wpływem spekulacji. Ceny żywności w dużej mierze zależą m.in. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym.
Ekonomiści ING po publikacji danych przez NBP ocenili, że to ostatni tak wyraźny spadek rocznego tempa wzrostu. „Rozpędzenie pozostaje wysokie (+0,7 proc. m/m) a baza statystyczna w kolejnych miesiącach będzie mniej korzystna. Pod koniec 2024 możemy zobaczyć wzrost bazowej do 4,5-4,6 proc”. – szacują analitycy.