Supermarket Nowe Miasto ma silną konkurencję. W odległości ok. 300 metrów od sklepu działa Biedronka. Niewiele dalej swój obiekt otworzył Lidl. Oprócz tego w okolicy funkcjonują dwa sklepy PSS Społem, giganta na lokalnym rynku. Dlatego w strategii firmy Hossa, właściciela supermarketu Nowe Miasto, konkurowanie ceną nie gra pierwszoplanowej roli. – Stawiamy na jakość i dobrą obsługę. W Lidlu lub w Biedronce klient nie dowie się wiele o interesującym go produkcie, ponieważ tam pracownicy są zajęci wyłącznie kasami, bądź wypakowywaniem towaru. U nas może liczyć na pomoc i wyczerpujące informacje – komentuje Roman Andrejczuk, współwłaściciel białostockiego marketu.
Zaczęło się od słodyczy
Hossa rozpoczęła działalność od prowadzenia hurtowni spożywczej, wyspecjalizowanej głównie w słodyczach. W 1999 roku otworzyła mały sklep spożywczy, pod nazwą Łasuch, który znajdował się na tym samym osiedlu, co obecny supermarket. – Łasuch miał tylko około 100 mkw., ale oferował bardzo bogaty wybór słodyczy, które dostarczaliśmy z naszej hurtowni. Prowadzony był w systemie samoobsługowym. Ten niewielki sklep pozwolił nam zebrać niezbędne doświadczenie, na bazie którego mogliśmy przygotować się do dalszego rozwoju – wskazuje Roman Andrejczuk. W 2012 roku naprzeciwko starego sklepu, Hossa wybudowała i uruchomiła supermarket Nowe Miasto o powierzchni sprzedaży ponad 400 mkw. Firma przeniosła się do niego wraz ze wszystkimi dziesięcioma pracownikami oraz zatrudniła kolejnych. W tej chwili załoga, wraz ze współpracownikami, liczy ponad 30 osób.
Dobra okolica
Osiedle Nowe Miasto i sąsiadujące z nim Osiedle Kawaleryjskie liczą łącznie około 10 000 mieszkańców. – To specyficzna grupa, składająca się w większości z osób, które dużo pracują. Dużo jest tu młodych, zamożnych rodzin. Dlatego sklep jest najczęściej odwiedzany w godzinach 15-19. W tym czasie musi być zapewniona pełna obsługa, aby nie dopuścić do tworzenia się kolejek. O uzupełnianiu półek z towarem nie ma wtedy mowy. Wszystko musi być wcześniej doskonale przygotowane do sprzedaży – podkreśla nasz rozmówca. Zaznacza przy tym, że przez pierwsze lata działalności wiele nauczył się na temat potrzeb konsumentów z osiedla Nowe Miasto. Nadal często pyta ich o to, jakiego asortymentu czy usług oczekują. Ostatnio wprowadzono np. krojenie chleba na życzenie.
Pachnący chleb i wędzone uszy
Uwagę zwraca wykraczająca ponad standard oferta stoiska piekarniczego, które przyciąga nie tylko bogatym asortymentem chleba, bułek i ciastek, ale też atrakcyjną aranżacją, z wykorzystaniem estetycznych drewnianych regałów. Tymczasem na stoisku mięsnym skorzystać można z kotleciarki, która kroi, ubija i nakłuwa mięso. Po obróbce w maszynie kotlet jest już bezpośrednio gotowy do smażenia. Udogodnieniem dla kupujących jest także pakowarka próżniowa. Zapakowane w niej mięso lub wędlina dłużej zachowują smak i świeżość. – Odwiedzający chwalą sobie tę usługę. Dbamy również o to, aby oprócz szerokiego wyboru mięs, przetworów i wędlin, proponować klientom nietypowe nowości. W ostatnim czasie były to np. suszona wołowina od litewskich dystrybutorów i wędzone uszy wieprzowe, które można spożywać jak chipsy. Takie ciekawostki naprawdę przyciągają klientów – akcentuje Roman Andrejczuk.
Warzywa od rolnika
Hossa ma też własny samochód, który codziennie dowozi do sklepu świeże warzywa i owoce. – Dzięki temu jesteśmy niezależni od hurtowni i producentów. Sami wybieramy najlepszy towar. Najczęściej korzystamy z giełdy owocowo-warzywnej w Fastach, ale niektóre produkty, jak np. ziemniaki z upraw ekologicznych, jabłka czy kiszoną kapustę, pozyskujemy bezpośrednio od lokalnych producentów – tłumaczy kierownik. Podobnie jest z sokami, tłoczonymi przez mały regionalny zakład. Właściciele sklepu starają się zacieśniać współpracę ze sprawdzonymi dostawcami z najbliższego otoczenia. Nie oznacza to bynajmniej, że w delikatesach nie znajdziemy również warzyw i owoców egzotycznych. Ich wybór jest całkiem spory.
Szeroka, zróżnicowana oferta
Hala sprzedaży wyposażona jest aż w trzy czytniki cen. – Ich mnogość wynika z tego, że mamy bogaty asortyment, obejmujący powyżej 20 000 SKU. Wiąże się to z koniecznością szybkiego wystawiania towaru i cenówek do nowych produktów. W początkowym etapie działalności nie działo się to jeszcze tak płynnie jak teraz. Klienci narzekali, że towar już jest na półce, ale nie ma podanej jego ceny. Wtedy wprowadziliśmy czynniki – mówi Roman Andrejczuk. Jeden z czytników czyta nawet na głos cenę skanowanego towaru. Inną rzucającą się w oczy rzeczą, jest duża liczba produktów wegetariańskich i etnicznych. Nawet najbardziej wymagający miłośnicy kuchni świata powinni czuć się usatysfakcjonowani. Duży wybór w tych kategoriach to reakcja na sugestie klientów. – Nie jesteśmy związani sztywną umową z żadną siecią, więc możemy sobie pozwolić na elastyczne dopasowywanie asortymentu do oczekiwań konsumentów. Czasami na życzenie odwiedzających ściągamy do sklepu naprawdę egzotyczne towary – komentuje kierownik. Jednocześnie zaznacza, że klienci doceniają takie podejście.
Fasada supermarketu Nowe Miasto dobrze wpisuje się w charakter otoczenia
Zarząd i pracownicy supermarketu stanowią zgrany zespół. Rotacja personelu utrzymuje się na niskim poziomie
W sklepie zainstalowano trzy czytniki cen. Ten umie mówić!
W dużej mierze właściciele sklepu opierają się na współpracy ze sprawdzonymi regionalnymi dostawcami
Chipsy obok półki z piwami? Udanych przykładów cross-merchandisingu można znaleźć w białostockim supermarkecie znaczenie więcej