Do tej pory na rynku pojawiało się już wiele kontrowersyjnych produktów. Mogłoby się wydawać, że nie ma rzeczy, która mogłaby jeszcze zaskoczyć konsumentów. W wyścigu na najbardziej dyskusyjny produkt postanowiła wziąć jednak udział Zara, która udowodniła, że wyobraźnia marek pozostaje nieograniczona. Firma odzieżowa blokadą drzwi z kamienia wywołała żywą dyskusję w internecie nie tylko na temat wyglądu produktu czy jego ceny, ale także ekologii.
Do czego służy kamień z Zary?
Nowy produkt, który pojawił się na stronie Zary Home, to blokada drzwi z kamienia pochodząca z Indonezji. Jej skład to 95 proc. kamień i 5 proc. liście palmowe. Sam produkt można kupić za 129 zł.
Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Kontrowersje wzbudził nie tylko sam produkt, a przede wszystkim jego cena, ale i pochodzenie. Aktywistka ekologiczna Paulina Górska, zajmująca się tematyką zrównoważonego rozwoju, zauważyła, że wspomniany produkt, aby dotrzeć na europejskie półki sklepowe, musiał pokonać około 10 tys. kilometrów.
Transport z Indonezji do Polski
Jak podał portal zielonagospodarka.pl, kamień, aby dotrzeć z Indonezji do Polski, musiałby pokonać nawet więcej niż wspomniane 10 tys. km. Źródło przekazało, że statek z Dżakarty musiałby płynąć przez Ocean Indyjski, Kanał Sueski i Morze Śródziemne aż do portu w Europie (np. w Rotterdamie lub Gdańsku). Całkowita droga morska mogłaby zatem wynieść 12-13 tys. kilometrów, a potem jeszcze około tysiąca kilometrów z portu do konsumentów w Polsce. Pokonanie takich odległości generuje ogromne emisje dwutlenku węgla, co ma negatywny wpływ na środowisko.
Internauci są oburzeni ruchem Zary, ironicznie go komentują i przy okazji piętnują niestandardowe produkty innych marek. Jedna z użytkowniczek Instagrama poinformowała, że jeśli ktoś rozważa kupno podobnego przedmiotu, to ona „może sprzedać trochę taniej, z odbiorem własnym przy losowej drodze”. Inna osoba stwierdziła, że „nie wie, co głupsze”: „Czy ten kamień, czy torebka kajzerka za kilka tys. albo torebka sztuczny seler naciowy za ponad 10 tys. od pewnej znanej marki modowej”. Część internautów zastanawia się, czy nie jest to czasem eksperyment społeczny, a inni uważają, że firma dla pieniędzy zrobi wszystko.
Komentarze (0)
Zostaw swoje komentarze