28.02.2025 / 16:10
StoryEditor

Zara sprzedaje… kamień za 129 zł. Produkt sieciówki wywołał oburzenie

Zara zaczęła sprzedawać... kamienie. Mają służyć jako blokada drzwi (fot. mat.pras. /PRoto)

Jaki jest najdziwniejszy produkt, który można kupić w sklepach? Do wyścigu o palmę pierwszeństwa w tej kategorii dołączyła sieć Zara, która rozpoczęła sprzedaż kamieni i to w dodatku dość niezwykłych.

Do tej pory na rynku pojawiało się już wiele kontrowersyjnych produktów. Mogłoby się wydawać, że nie ma rzeczy, która mogłaby jeszcze zaskoczyć konsumentów. W wyścigu na najbardziej dyskusyjny produkt postanowiła wziąć jednak udział Zara, która udowodniła, że wyobraźnia marek pozostaje nieograniczona. Firma odzieżowa blokadą drzwi z kamienia wywołała żywą dyskusję w internecie nie tylko na temat wyglądu produktu czy jego ceny, ale także ekologii.

Do czego służy kamień z Zary?

Nowy produkt, który pojawił się na stronie Zary Home, to blokada drzwi z kamienia pochodząca z Indonezji. Jej skład to 95 proc. kamień i 5 proc. liście palmowe. Sam produkt można kupić za 129 zł.

Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Kontrowersje wzbudził nie tylko sam produkt, a przede wszystkim jego cena, ale i pochodzenie. Aktywistka ekologiczna Paulina Górska, zajmująca się tematyką zrównoważonego rozwoju, zauważyła, że wspomniany produkt, aby dotrzeć na europejskie półki sklepowe, musiał pokonać około 10 tys. kilometrów.

Transport z Indonezji do Polski

Jak podał portal zielonagospodarka.pl, kamień, aby dotrzeć z Indonezji do Polski, musiałby pokonać nawet więcej niż wspomniane 10 tys. km. Źródło przekazało, że statek z Dżakarty musiałby płynąć przez Ocean Indyjski, Kanał Sueski i Morze Śródziemne aż do portu w Europie (np. w Rotterdamie lub Gdańsku). Całkowita droga morska mogłaby zatem wynieść 12-13 tys. kilometrów, a potem jeszcze około tysiąca kilometrów z portu do konsumentów w Polsce. Pokonanie takich odległości generuje ogromne emisje dwutlenku węgla, co ma negatywny wpływ na środowisko.

image
Zara zaczęła sprzedawać... kamienie. Mają służyć jako blokada drzwi (fot. mat.pras. /PRoto)
FOTO: fot. Mat.pras. /proto

Internauci są oburzeni ruchem Zary, ironicznie go komentują i przy okazji piętnują niestandardowe produkty innych marek. Jedna z użytkowniczek Instagrama poinformowała, że jeśli ktoś rozważa kupno podobnego przedmiotu, to ona „może sprzedać trochę taniej, z odbiorem własnym przy losowej drodze”. Inna osoba stwierdziła, że „nie wie, co głupsze”: „Czy ten kamień, czy torebka kajzerka za kilka tys. albo torebka sztuczny seler naciowy za ponad 10 tys. od pewnej znanej marki modowej”. Część internautów zastanawia się, czy nie jest to czasem eksperyment społeczny, a inni uważają, że firma dla pieniędzy zrobi wszystko.

 

 

 

 

Komentarze (0)

Nie znaleziono komentarzy

Zostaw swoje komentarze

19.03.2025 / 11:07
StoryEditor
Unilever zmienia zdjęcia promocyjne swoich produktów. Wykorzystuje AI
Zdjęcia produktu marki Dove stworzone przez AI (fot. Unilever)

Producent tworzy „perfekcyjne pikselowe bliźniaki” swoich produktów. Ma być dwa razy szybciej i o połowę taniej.

Unilever wykorzystuje takie narzędzia sztucznej inteligencji jak np. NVIDIA Omniverse, w celu tworzenia cyfrowych odpowiedników produktów. Nie są to jednak fotografie, a obrazy wygenerowane przez sztuczną inteligencję.

Firma twierdzi, że spowoduje to dwukrotne przyspieszenie powstawania gotowych obrazów produktów, a także spadek kosztów o połowę.

Każdy cyfrowy bliźniak zawiera wszystkie swoje warianty, etykiety, opakowania i formaty językowe w jednym pliku. Twórczość może zostać wykorzystana zarówno w kampaniach telewizyjnych, jak i cyfrowych.

- Przekształciliśmy to, co kiedyś było złożonym, powolnym procesem w system marketingowy, który uwalnia nasze zespoły, aby mogły skupić się na tym, co robią najlepiej – myśleć szerzej, być kreatywnym, przesuwać granice i tworzyć magię dla naszych marek – powiedziała Esi Eggleston Bracey, dyrektor ds. wzrostu i marketingu w Unileverze.

Dodała, że cyfrowe odpowiedniki można wdrażać wszędzie i generować je na dużą skalę, zachowując jednocześnie spójność całej marki.

Testy tej technologii przeprowadzono już m.in. na marce TRESemmé w Tajlandii. Okazało się, że koszty tworzenia treści spadły o 87 proc. i była ona generowana dwa razy szybciej. Zanotowano też 5-proc. wzrost intencji zakupowych.

Szerzej w kanale Beauty & Wellbeing, które jako pierwsze sprawdzało te rozwiązania na markach TRESemmé, Dove, Vaseline i Clear zanotowano wzrost tempa tworzenia treści o 65 proc. i spadek kosztów o 55 proc.

Komentarze (0)

Nie znaleziono komentarzy

Zostaw swoje komentarze

18.03.2025 / 09:43
StoryEditor
Moja Cena – nowy hard dyskont w Warszawie. Kolejny szyld sklepowy rosyjskich oligarchów [GALERIA]
Na zdj. sklep sieci Moja Cena w Warszawie (fot. wiadomoscihandlowe.pl)

W marcu rozpoczął działalność hard dyskont Moja Cena, zlokalizowany przy Trakcie Brzeskim na obrzeżach Warszawy. Sklep należy do spółki Torgservis PL, ściśle powiązanej z rosyjskimi oligarchami, objętymi ukraińskimi sankcjami. To ich kolejna próba wejścia na polski rynek. O wcześniejszych jako pierwszy informował portal wiadomoscihandlowe.pl.

Twardy dyskont Moja Cena mieści się w jednej z hal magazynowych na obrzeżach Warszawy, w miejscowości Wesoła, przy Trakcie Brzeskim. Placówka należy do spółki Torgservis PL, która – portal wiadomoscihandlowe.pl informował o tym jako pierwszy w grudniu ub.r. – jest także operatorem sieci sklepów Myprice (my price = moja cena – red.).

Nowy dyskont odwiedzili reporterzy portalu wesola.pl. Z ich relacji wynika, że parking przed budynkiem był niemal pusty, a w sklepie znajdował się tylko dwóch klientów. Placówka funkcjonuje w modelu paletowym, oferując wybór produktów spożywczych czy chemii gospodarczej, przeważnie w dużych opakowaniach. Duża część asortymentu posiada oznaczenia w cyrylicy, czasem w języku angielskim, natomiast napisy w języku polskim są sporadyczne.

Wspólnikami w spółce Torgservis PL są bracia Andriej i Siergiej Szneiderowie - biznesmeni wywodzący się z rosyjskiego Krasjonarska, którzy w 2009 r. utworzyli na Syberii sieć sklepów Swetofor, dziś będącą jednym z największych operatorów spożywczych w Rosji. Według magazynu "Forbes" majątek braci wyceniany jest na 1,4 mld dol.

Bracia Szneiderowie w 2017 r. rozpoczęli międzynarodową ekspansję sieci. W niektórych "bratnich krajach", takich jak Kazachstan czy Białoruś, zdecydowano się na skorzystanie z marki Swetofor, za to na potrzeby państw Unii Europejskiej - ale także m.in. Ukrainy - wymyślono brand Mere.

Mere, Myprice, Tak-Tu, Moja Cena

Pierwsze sklepy pod tym szyldem w Polsce miały ruszyć w 2018 r., jednak ich debiut opóźnił się o dwa lata. Firma zapowiadała, że otworzy w naszym kraju 105 dyskontów. Rozwój nie przebiegał jednak szybko - w latach 2020-2022 sieć rozrosła się w Polsce zaledwie do 10 placówek. Rosyjski atak na Ukrainę w lutym 2022 r. sprawił, że plany rozwoju Mere szybko trzeba było zrewidować. W sklepach w Polsce szybko zorganizowano wyprzedaż towaru, a następnie zamknięto placówki.

Przypomnijmy, że w lutym 2025 r. portal wiadomoscihandlowe.pl odwiedził kolejną sieć hard dyskontów, stanowiącą klona szyldu Myprice – chodziło o dyskonty Tak-Tu, które uruchomione zostały w dwóch polskich miastach. Sklepy Tak-Tu działają już w Łomży i Białymstoku. Redakcja portalu wiadomoscihandlowe.pl odwiedziła jedną z tych placówek, porozmawiała z pracownikami i klientami. Wniosek z tej wizyty jest jeden: to rzeczywiście kopia rosyjskiego Myprice‘a. Trzeba jednak zaznaczyć, że formalnie właścicielem firmy nie jest Torgservis.

 

 

Komentarze (1)

This comment was minimized by the moderator on the site

Tragiczny standard "sklepu".

Chris Webber
Nie znaleziono komentarzy

Zostaw swoje komentarze

29. marzec 2025 15:26