- Oficer dyżurny bielańskiej komendy otrzymał informację, że na terenie jednego ze sklepów przy ulicy Conrada doszło do ujęcia sprawcy przestępstwa. Na miejsce skierowany został patrol policji. Jak wynikało z relacji pracowników, kobieta ze sklepowych półek wzięła banany i awokado i zapakowała je do trzech toreb. 53-latka z zapakowanym w reklamówki towarem, podeszła do kasy samoobsługowej, gdzie chciała samodzielnie zapłacić za towar. Wszystkie trzy torby po kolei kładła na wadze i za każdym razem nabijała jako jabłka - relacjonuje podinsp. Elwira Kozłowska.
Kobieta "zapomniała" o monitoringu
Działania klientki warszawskiego sklepu widoczne były na kamerach monitoringu. Śledził je także pracownik ochrony. Nie powinno zatem dziwić, że kobietę udało się ująć na miejscu.
Po przyjeździe policji do sklepu, kobieta została zatrzymana i osadzona w areszcie. Policjanci z wydziału do walki przestępczością gospodarczą i korupcją już przedstawili jej zarzuty.
Policja uznała, że zachowanie kobiety powinno być traktowane jako oszustwo. Tym samym miłośniczce awokado i bananów grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Postępowanie w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Żoliborz.
Nie oszustwo, lecz kradzież
Jednak dr Mikołaj Małecki, karnista, który wielokrotnie wypowiadał się publicznie na temat tego typu spraw, jest przekonany, że nie doszło do oszustwa. "Nie da się oszukać kasy samoobsługowej, nie da się oszukać monitoringu, nie da się oszukać ochroniarza, którego zadaniem jest pilnowanie, czy klienci nie dopuszczają się kradzieży" - wskazuje Małecki.
W jego ocenie działania takie, jak opisane przez stołeczną policję, powinny być kwalifikowane jako kradzież, a nie oszustwo. A kradzież do kwoty 800 zł to zaledwie wykroczenie.